3/21/2011

I'm in love!


I’m in love with life!! <3 Tydzień w szkole był super. Wprawdzie na większości lekcji się niemiłosiernie nudzę, ale staram się jak najwięcej rozmawiać, co by polepszyć angielski i żeby trochę nauczycielom urozmaicić nudne dni ;P Planuję iść na hot yogę w tym tyg. (miałam iść w osattnim tygodniu, ale rodzice fochy stroili, i moi, i Andrei) – czyli yoga (jakieś 26 póz powtarzanych 2 razy w ciągu 90-min. zajęć) w sali o temperaturze 40 st C :D:D I’m soooo excited!!! :D naprawdę, już się nie mogę doczekać :D

w piątek Andrea przyszła do mnie, bo nie chciała się nudzić u siebie w domu, zmusiłyśmy Kevina, żeby pojechał z nami do International Market - ukraińskie małżeństwo mieszkające tu jakieś 18 lat prowadzi, i mają polskie, ukraińskie, ruskie, niemieckie/austriackie jedzenie. Gdy zeszłam zapytać się Andrei czy coś robią, to ona tylko spojrzała na Kevina z miną „powiedz jej, że tak”, ale niestety Kevin jej nie uratował ;P Miała w ogóle minę sfrustrowanej kury domowej :D bez obrazy dla kur :D Także pojechałyśmy tylko z Kevinem, Kevin jest spoko człowiek, szkoda, że go w domu prawie nie ma :< ciągle gdzieś jeździ z pracy. Także zrobiłyśmy z Andreą sernik królewski z pudełka, który został zjedzony w ciągu jednego dnia :D no cóż, mamy apetyt :D Generalnie, to już mam tyle planów na weekendy, co można tu robić, że mam tylko nadzieję, że wszystkie uda się zrealizować (niestety, niektóre z nich wymagają udziału Amerykanów, więc przekonywanie ich może trochę potrwać…).

W sobotę przez cały dzień tańczyłam/rozciągałam się/ćwiczyłam, więc dziś, w niedzielę, nie mogę się ruszać dosłownie. Wszystko mnie boli :D Rano pojechaliśmy z okazji urodizn Bekhi do takiej chińskiej fast-foodowej restauracji, meeega pyszne jedzenie :D Potem pochodziliśmy sobie trochę po Seattle, Bekah przekuła sobie uszy, hahaha bała się hahaha. I dowiedziałam się, że przekuwanie uszu pistoletem jest najgorsze ;( trzeba igłą. Omg, koleś, który to robił miał takie tunele, że masakra. Ohydneeee. Hahaha w ogóle dziś się mega zbijałam z Camerona, bo biedak wypił wczoraj kilka piw i palił cygara i dziś miał takiego kaca, że aż mu zazdrościłam hahaha. No cóż, nie wiedział, że trzeba wodę pić haha.

To chyba tyle na ten tydzień… Niby mało, ale było eventful! :D 3 miesiące i 1 dzień i stąd wylatuję! 3 miesiące i 9 dni (chyba;P) i będę już w domu! cZasem nadal nie wierzę, że tu jestem… Niesamowite. Ach, no i pogoda ostatnimi czasy jest ładna! W tym tygodniu sprzątnę trampolinę i będę miała coś do robienia, żeby spędzać czas na dworze ;P bo siedzenie przed komputerem tylko po to, żeby się dotlenić jest trochę głupie… ;P 

Polskie jedzenie! Kabanosy na pierwszym planie haha

nie ma to jak jeść spicy pierogi.. rękami... Meksyk wita haha

nasza genialna noc

tutaj zawsze jest tak ślicznie, bo nie ma żadnych świateł naokoło!

chiński sklep. Jakieś różne rzeczy o $300

języki :/

Washington State! na koniec roku zdobędę taką bluzę! ;P

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Yoga jest niebezpieczna, radziłabym uważać :)

Free Hit Counter