11/14/2011

4,5 miesiąca w domu :)

co się teraz u mnie dzieje? hmm studia

oprócz studiów, jeszcze sobie tańczę, właśnie tak (tutaj akurat warsztaty, więc zmęczenie + brak pamięci - haha excuses, excuses.. ;P) http://www.youtube.com/watch?v=UTy3NiHZ-yU jest to chyba jedyna rzecz, która pozwala mi na jako taką naukę, więc w sumie to nie wiem jak ja wytrzymałam w zeszłym roku. Nigdy więcej nie zrobie sobie przerwy z własnej woli, nigdy. Jedyne, czego żałuję, to własnie to, że nie tańczyłam w Stanach. Ale może i dobrze, przecież człowiek uczy się na własnych błędach.

Czego mi brakuje w Polsce? Panda Express, Victoria's Secret, robienia miliona zdjęć bez okazji, sleepovers (tak, trzeba przyznać, coś nie bardzo moje koleżanki chcą zostawać na noc -.-), zwariowania Amerykanów (ale tylko czasem ;P), nieoceniania innych i bycia tym, kim się chce, bez obawy, że będzie się totalnym outsiderem, dresó i bluz na codzień <3 (taaak, trochę już rzygam milionem dziewczyn wystrojonych tak samo, no ale cóż, jak to moja Andrea mawiała: "jakbym się na codzień tak ubierała, to gdybym się wystroiła na imprezę, to nikt by nie zauważył różnicy" - dokładnie tak jest ;)), chłopaków brakuje bardzo, którzy cię traktują jak kumpla (w sensie, że wierzą w przyjaźń damsko-męską :D) i przede wszystkim możliwości spełniania własnych marzeń. Ale cóż, na razie jest ok :)

Za co bardzo jestem wdzięczna Ameryce? Za radość z życia i optymizm, wieczny optymizm <3 Choćby nie wiem jak źle było, wystarczy, że sobie przypomnę cały zeszły rok i uśmiech sam się nasuwa na usta :) Naprawdę, to całe "sztuczne" bycie miłym w Stanach, wcale nie jest takie sztuczne. Jak się do tego człowiek przyzwyczai, to jest bardzo sympatycznie i wierzcie mi, jedno "Hi" od nieznajomego może make your day <3 A w Polsce same smutasy chodzą, dziewczyny się na siebie krzywo patrzą, ale nie powiedzą o co chodzi i nikt, totalnie nikt, się do Ciebie na ulicy nie uśmiechnie pierwszy. Tylko w Polsce ludzie potrafią tak marudzić, nigdzie indziej :D Dlatego czasem tęsknie za Usa, ale... tylko czasem ;)

Aha i tęsknie, tak mega, mega, mega za trampolinami <3
Ach, no i jeszcze oczywiście Święto Niepodległości mi wpadło do głowy - lepiej by było się cieszyć z tego co mamy, a nie napierdalać na ulicach, nie wiem o co chodziło dokładnie, bo nie ogarniam tych wszystkich, którzy się nienawidzą i biją o wszystko, no ale serio? w Święto Niepodległości? wow... bez przesady, cieszcie się trochę chociaż, co?

Żegnam tak optymistycznie, słonecznie i wakacyjnie <3

7/09/2011

baj baj, czyli I love Poland!!

Ostatnie dni w domu minęły spoko, już nawet nie pamiętam. Tzn. oczywiście nie najlepiej, bo kto by pomyślał, że pakowanie się w 23 kg + paczka po roku jest przyjemne?? Taaaak, udało mi się "zmieścić" w walkizkę, 2 torby podręczne (każda 10 kg, a powinna być tylko jedna  po jakieś 6.... ;P) i wysłana paczka jakieś 25. I jeszcze rzeczy zostawione

na lotnisku było też beznadizejnie, tzn. oprócz tego jak mnie przeszukiwali <3 oczywiście, że ostatnio uwielbiam <3 kurde, ja nie wiem co robię, przecież noszę tlyko wygodne ciuchy na samolt, a ci od razu mnie przeszukują :< chyba te wszystkie loty w ostatnim roku, to byłam przeszukana :< w każdym razie, Andrea, host matka, się popłakała, ja tylko na nią patrzyłam jak na idiotkę, dała mi kopertę z kartką (hahahahahhahahahahha ja dla nich zostawiłam u mnie na biurku, bo zapomniałam im dać hahahahahhahahahahah, ale jak się przez rok nie starali za bardzo, to co ja będę o kartce pamiętać ;P soooo mean :<). Lot był spoko, u cioci przez kilka dni, spoko było, potem powrót do domu <3

Takie moje spostrzeżenia całoroczne: palenie maryśki jest nudne. Naprawdę. Potrafią spotykać się u kogs w domu codziennie po szkole, palić przez jakieś pół godizny, chill outować się przez jakąś godzinę i iść do domu. Nie wiem, może komuś się to podoba, ale dla mnie naprawdę bez sensu. I na dodatek nic ciekawego się nie dzieje, a wcale nie mądrzeją od tego. I to nie, żeby oni sobie z tego sprawy nie zdawali. Dialog moich znajomych przy rozwiązywaniu zadań z matmy (wykorzystywanie twierdzenia pitagorasa - wymyślenie tej nazwy zajęło mi z 10 min, więc ogólnie gratulacje :/):
-myślisz, że jak zapalisz to  bedziesz madrzejszy?
-nie, ale daj. *pali* Naprawdę, o wiele łatwiej mi się myśli jak nie palę i wcale mi to nie pomaga.
To generalnie gratuluję:)

Sam powrót do Polski był prawie dobry. Siedziałam z dziewczyną ze Stanów, która co roku jeździ do Polski, bo jej rodzice mieszkają osobno, także tak sobie lata od 6-ego roku sama, także dla mnie dobrze, bo mogłam sobie po Angielsku pogadać <3 strasznie tęsknie za ang 24/7 ;(;( Lot był spoko, miałyśmy dziecko, co płakało non stop, a w szególności jak już prawie zasypiałam i matka jeszcze go nigdzie nie wyprowadziła aż się obudziłam i wtedy nagle jej się zachciało :/ potem nie mogłam już zasnąć :/ strasznie nie wygodnie, ale chociaż jedzenie dobre. Na koniec lotu, dokładnie jak lądowaliśmy, ktoś się zrzygał. Dzięki :/ na szczęscie wyszliśmy w miarę szybko ;P

Powrót do Polski? Żadnego szoku. No, chyba że alkoholowy ;P Moje pierwsze 5 dni to warzstaty taneczne, bo przecież trzeba było dawkować rodzicom moją obecność, żeby się za bardzo nie przestraszyli jak to jest wozić swoje dziecko wszędzie znowu ;P i jak warsztaty były niesamowite <3, to potem nadeszło załatwianie studiów :/ bez sensu, ja nie wiem co to będzie. Dostałam wyniki 4 lipca wieczorem, tuż przed rozmową na UW, a na SGH dwa dni przed końcem rekrutacji. I o ile na UW było spoko, to na SGH kazali mi np. podać wyniki matury z drugiego języka.... :/ NIE MAM KURDE DRUGIEGO JĘZYKA!!!!!!!!!!!!!!! NIE ZDAWAŁAM TAKEIGO EGZAMINU IDIOCI!!!!!!!!!!!!!!!! Masakra generalnie, nawet nie chce mi się o tym gadać teraz, zobaczymy co będzie.

Polska mimo swoich niedoskonałości, to jest wporzo. Chłopaki przynajmniej są kulturalni i zawsze w drzwiach przepuszczą i zawsze są mili (no, ogólnie ;P), a nie takie chamy. Są oczywiście dobre i złe strony, ale o tym nie będę pisać o 1.20 w nocy  po dwóch piwach ( bo teraz to już tyle wystarcza... ;P). Tak, poza tym, to trzeba wniosek o dowód złożyć, bo pani w knajpie się z mojego paszportu śmiała dizś

Ale tak ogólnie, to... I <3 POLAND!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 Bez kitu. Doświadczenie niesamowite, przygoda wspaniała, powrót najlepszy, korzyści nie do pojęcia. Tak się zmieniłam, nie wiem jak inni to odczuwają, ale dla mnie bomba <3 Pozdro <3 może kiedyś coś jeszcze będzie, choć wątpie <3

Pozdrawiam bardzo polsko <3
zdjęcia? może kiedyś ;)

6/19/2011

ostatnie dni - pakowanie... +GED

Po graduation bylam w domu z Andreą, szukałam kogoś, kto by szedł na imprezę, ale oczywiście nie udało się :/ część była (ta część, która by nas z chęcią zabrała;P) na imprezie ze szkoły - zabrali ich w jakies miejsce, mieli jakieś gry itp, a inna część mówiła, że a to im się nie chce, albo nie odpisywali itp :/ także dupa.
W niedziele mieliśmy jechać do polskiej restauracji, ale oczywiście hości nie zadzwonili i była zamnknięta ;/ pojechaliśmy do chińskiej, a potem wróciliśmy szybko do domu.

w pon. szukałam podwózki na GED, jakieś 25 min z mojego domu, oczywiście nikt nie mógł, a hości mnie olali :/ także we wtorek nie poszłam, a wieczorem byłam u Andrei z Lily, robiłyśmy pierogi i szaszłyki :D super było haha :D no i w końcu wyszło tak, że znowu nie było nikogo, kto by mnie mógł podwieźć, do tego zapomniałam wziąć papierka ze szkoły, który musiałam mieć ;P Dogadałam się z hostką Andrei, że mnie weźmnie, strasznie głupio mi było. Pojechałyśmy do mnie do domu, wzięłam rzeczy na noc i wróciłyśmy. Hah Andrea rano wyszła do szkoły, ja sobie zostałam, Susan mnie odstawiła do collegu, upewniła się, że mam jak wrócić i życzyła mi powodzenia. Kochana <3
Oczywiście bez problemów się nie obyło, bo trzeba trochę adrenaliny :D jako że nie miałam tego papierka, że skończyłam szkołę, to babka się zgodziła tylko na to, żebym wzięła jedną część egzaminu. Ale wymyśliłam, że można przefaksować i przyniosę oryginał na następny dzień. Tak też zrobiłam, wszystko napisałam, było prosto. rodzina mi jakąś wielką łaskę robiła, że po mnie przyjechała :/ idioci.

W czwartek miałam się po egzaminie hang outować z kolegą i potem miałam iść na "girls night". To piszę sobie z koleżanką czy może mi adres podać, bo nie będę jechać z inną kol. A ta się mnie pyta kiedy będę, ja na to że koło 9/10, a ona że muszę być koło 7-8 ;P no to ja, że nie mogę bo obiecałam komuś innemu. Haha a ona na to, że muszę być, bo przygotowują dla mnie kolację ;P No to się w końcu zgodziłam... Wróciłam do domu, pisałam z koleżanką, ta mi powiedziała, że nie może przyjść jednak, potem inna dzwoni do mnie, że będzie tylko do 8.30 jakoś, bo musi pracować wcześnie rano i że zostawi moje ciuchy (które zostały u niej w samochodzie po super promie :D) u koleżanki w domu, jesśli nie zdążę, a potem Andrea się mnie zapytała co robię, ja że czekam na Katie, a ona że się nudzi. Tak więc pojechałam z Katie do dziewczyn, były jakieś 3 samochody, zastanawiałyśmy się kto jest i myślałam, że zostanie nas chyba tylko 3 dziewczyny na noc :/ trochę wkurzona byłam, bo jednak mogłam robić coś fajniejszego, ale stwierdziłam, że w piątek będę wolna, więc spoko.
No i wchodzimy do domu, a tam???!?!?! SURPRISE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D:D moja pierwsza surprise party, było suuuuuuuuper!!! :D:D haha ale nie wiedziałam co zrobić, było trochę dziwnie, bo ci ludzie nie lubią się przytulać za bardzo hhahah. Więc znalazłam sobie Andreę i było dobrze haha.
surprise partaaaay! :)
a tu jeszcze osatatni dzień szkoły, po senior breakfast 
touch my body :D:D
także mieliśmy ognisko, grilla itp itd, super było <3 szkoda, że nie mogli tak zawsze robić... w ogóle nie obchodzą ich wymieńcy. Jak się nie jest chłopakiem, który potrafi być w centrum zainteresowania albo ładną, rozmowną i sympatyczną dziewczyną, to trochę dupa ;P nieważne, było fajnie i to się liczy. Tylko okazało się, że nie zostajemy na noc, bo nasza koleżanka jechała do Arizony na następny dzień, więc się pytam czy ktoś mnie podwiezie i było cicho przez jakąś minutę, a potem Lisa powiedziała, że może. Całe szczęście. Ale potem opowiadaliśmy sobie "Straszne historie" i się bała jechać hahaha i kolega mi powiedział, że może mnie podwieźć (najmilszy człowiek świata, serio), ale w końcu pojechałam z Lisą. Prawie płakała jak mnie podwiozła, ale sie jeszcze zobaczymy, razem z Andreą przyjeżdżają we wtorek na noc i w środę razem na lotnisko <3

w piątek wieczorem poszłyśmy do kluuuuuubuuu <3 Ja, Andrea, Lily i taka Tara z dance cats. Tara tańczyła typowo amerykańsko... niestety moje filmiki są czarne, no cóż, w końcu ciemno było haha. Anyway, było bardzo dobrze, było peeełno chłopaków. Jedyny problem był taki, że każdy miał jakieś 15 lat hahahahahha. Ale tańczyłyśmy sobie we trzy (Tara była zajęta ;P) i było mega śmiesznie, byłam tak hyper... Potem poznałyśmy chłopaków z Albanii haha, śmiesznie było.
A TERAZ HISTORIA MOJEGO ŻYCIA:D:D:D:D:D:D wracając do domu jechałyśmy jakąś ulicą w remoncie i Lily nie wiedziała jaki jest speed limit, więc pojechała jakoś 50mph. Okazało się  (jak już nas policja zatrzymała), że był 35 chyba;P I W TYM MOMENCIE SIĘ ZAKOCHAŁAM <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 czemuż to tak? Cóż, policjant był po pierwsze: z BOSKIM akcentem, a po drugie: był hott ;P Jak już z nami pogadał, powiedział, że następnym razem bęziemy wiedziały jaki jest speed limit, upewnił się, że nie piłyśmy, Andrea kazała mi się zamknąć, bo niestety oczywiście chciałam sobie pogadać z panem policjantem, oddał Lily prawko, to zapytałam się go czy mogę mu zadać pytanie :D Brzmiało ono bardzo standardowo (przynajmniej przez ostatni rok ;P) "where are you from??" :D on: "oh, I'm from all over the place. But originally from LOOOONDDOOOONN"!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D:D a ja na to "I LOVE your accent...", a on się trochę speszył, powiedział, że dziękuje, drive safely i sobie poszedł. A ja byłam w 7 niebie. Naprawdę. Bardzo. Piękny. Akcent. <3
Potem powiedziałam, że ten policjant był najbardziej niesamowitym punktem w moim dniu i zaczęłam się zachwycać, a Lily na to "ja bym wolała nie być złapana przez policję" i zaczęła wariować i panikować, masakra. Ja tylko sms do Andrei: "oh my god..." a ona "i know...". Masakra, bardzo współczuję Lily, ona tlyko siedzi w domu, gra w World of warcraft czy jak to tam się pisze i ja sie jedynie z nią kumplowałam przez Andreę. Czasem ludzi się nie zrozumie.

Ach i jeszcze wczoraj sie zapytałam hostki czy mogłaby mnie wziąć dziś, w sobotę, do sklepów, bo chcę kupić prezenty. Ona na to, że mogłaby bo nic nie robi, tylko wieczorem jest zajęta i czy Andrea chce iść, ja, że nie, bo ma inne plany. A ona czy mogłabym się zapytać kogoś czy chce jechać i mnie zabrać :/:/:/ jebana kurwa suka. Nienawidzę jej, szczerze. Już od tego momentu jak mnie nie wzięli na GEDa, to z nimi nie gadam haha. I jeszcze na dodatek mieliśmy jechać na camping ze znajomymi, dziś się okazało, że jechałoby tylko 5 osób, więc stwierdziłam, że nie jadę biorąc pod uwagę to, że muszę sie spakować, wysłać paczkę, kupić prezenty, zobaczyć się jeszcze z paroma osobami, może pójść jutro na drugą i ostatnią imprezę. Ale powiedziałam hostce, że jadę, wlaśnie potwierdziłam hoście (?:D), że prawdopodobnie tak, bo mam nadzieję się wymigać z wyjścia z nimi na dzień ojca jutro.



koledzy nazywają ją "mole", bo robi góry z dziur po molach :D







drzazga :D




Tara ;P






hahaha Albanscy koledzy. od razu widać, że nie Amerykanie. Nie potrafią się ubrać hahahaha. Trochę to tak właściwie smutne, bo w Polsce tak samo z większością... :/

6/13/2011

ostatni tydzień szkoły, graduation i najbardziej niesamowite chwile...

Zaczynając od poniedziałku, wtorku i środy: 2 prezentacje zrobione w nocy, coś tam do napisania, pełno prac domowych itp wcale mi nie przeszkodziły w umilaniu sobie ostatnich dni szkoły. :) W ciągu zeszłego tygodnia zdałam sobie sprawę, jak bardzo się cieszę, że poznałam tylu niesamowitych ludzi w ciągu jakiegoś ostatniego miesiąca i żałuję, że nie stało się to we wrześniu. Ale wydaje mi się, że po prostu tak miało być, mimo że jeśli kiedykolwiek znajdę się w takiej sytuacji, będe się zachowywać inaczej i skorzystam jeszcze więcej.


We wtorek się hang outowałam z ludźmi. Szok? Troszeczkę. Poszliśmy do domu takiej dziewczyny.
Po pierwsze, jakieś 5 osób robiło jej pracę domową z matmy. Nieee, nie była trudna. Wszystko co mieli zrobić to policzyć długości jakich odcinków, które były w układzie współrzędnych i podać współrzędne, gdzie znajduje sie koniec odcinka... Serio? 5 osób? Spojrzałam na to i od razu zrobiłam... Masakra, chciałam potem jeszcze w następnym przykładzie im pomóc, ale kolega bardzo sobie powoli myślał, to nie chciałam mu za bardzo przeszkadzać, a niech się czegoś nauczy ;P
Po drugie, trawka :D ta dziewczyna pyta się mamy: "hey, do you wanna smoke a bowl with us?", mama: "nieee, dzięki". Potem koleżanka do kolegi, który robił jej pracę domową: "do you think that if you think you'll be smarter?", kolega: "yeah, sure". A potem mówił, że wcale nie myśli tak dobrze po paleniu jak bez ;P Masakra, serio może oni tego nie widzą, ale głupieją przez palenie ;P i są tak wychillowani, że jedyne, co chcę zrobić, to potrząsnąć nimi i wrzasnąc im w twarz, żeby się skupili na tym, co mówią i robią. Tacy opóźnieni sie robią.
No więc generalnie we wtorek byłam w szoku ;P Potem mój kolega przyszedł do mnie do domu i jak Kevin wrócił do domu, to mi powiedział, że mam go przyprowadzić i przedstawić hahahah. Awkward!!

W środę było super, super, super, super, super, super, super, super, super, super, super, super, super. SENIOR CAMPOUT!!!!!!! Czyli "nielegalnie" nocujemy na terenie szkoły, robimy "camping" ;P grill, namioty, takie różne ;P Generalnie, to mi się nie chce pisać, ale było tak super, że się zmuszę ;P Moja koleżanka, ta która powiedziała, że była w ciąży, strasznie mnie namawiała, żebym przyszła, ale że ja nie mogłam być przed jakąś 7, to robiła straszne problemy, bo nie chciała iść sama, ciągle zmieniała zdanie z kim pojedziemy i o której, więc jej powiedziałam, że ja albo nie idę albo będę po 7 i się w końcu zgodziła. Z jej domu i tak nie wyjechałyśmy przed 8, bo koledzy nas dopiero wtedy zabrali i jeszcze siedzieliśmy tam trochę. Masakra. W każdym razie, jak tam przyjechaliśmy, to było trochę głupawo, bo M. mnie zostawiła, więc musiałam sobie znaleźć jakichś innych ludzi, bo właściwie moi najbliżsi znajomi nie przyszli (bo są głupi i nie "imprezują" i mają "no fun in their lives"). Ale spoko, jak chłopaki skończyli grać w futbol, pogadałam sobie z nimi, potem z dziewczynami rozbiłyśmy namiot (serio, nie wiem po co one to robiły, niby prawda, że tam spały, ale było tyle namiotów, no i poza tym, po co roibć taką noc, skoro i tak się idzie spać? Głupota ;P Ale Amerykanów się nie rozumie, ich się akceptuje :D). Oczywiście ja byłam głównym dowodzącym podczas naszej "męskiej" roboty. Hah, wyprawy z rodzicami się przydają <3
Jak się już ściemniło, stałam się bardziej otwarta (nie wiem jak to jest z tym ściemnianiem, ale to prawda ;P), więc byłam sobie w różnych grupach, bo w Ameryce chodzi o bycie w grupie ;P Ach, potem parę osób wpadło na genialny pomysł grania w ganianego czy coś takiego.... Masakra. Bawili się na boisku do futbolu, więc było trochę głupio ;P Skończyli po 10 min. Na szczęście była dziewczyna, która nie lubi takich zabawach, tak jak i ja, więc nie byłam sama. Hahaha mój kolega dał mi bluzę do potrzymania i była prześmierdziała trawką haha. Potem mówił, że gdyby  policja przyjechała, to na pewno by im sie jego samochód spodobał hahaha, masakra. Jak już się pobawili, to poszliśmy z powrotem na parking (rozbiliśmy się na przodzie szkoły, zamiast z tyłu co byśmy mogli puszczać głośną muzykę itp), no i generalnie to po prostu fajnie było, nie będę opowiadać co robiłam dokładnie ;P Jedno wiem - było dobrze i poznałam mnóóóóóstwo ludzi i bardzo żałuję, że nie było czegoś takiego albo jakiejś wycieczki integracyjnej na początku roku :/ serio, rok byłby o wiele lepszy... Ale cóż.

A poza tym, to przyjechała policja tam, ale jakichś dwóch chłopaków dobrze znało tego kolesia, więc pogadali i mieliśmy tylko być ciszej. Dyrektor powiedział takim dziewczynom, które to organizowały:
This is what Mr. Lombardi said when asked about senior campout: This cannot be a school endorsed event. If we hear any talk about it, or hear about it in the halls, we’ll have to make sure the gate is locked. However, if you guys show up at the school and the gate is open, you guys will not get in trouble the next day, UNLESS OTHER BAD BEHAVIORS ACCOMPANY THE CAMPOUT (drinking, senior pranks, messing with the school, drugs, sex, leaving trash.) If any things like this happen during senior campout, everyone at the campout will get in trouble, AND MAY NOT BE ALLOWED TO WALK.

If people decide to use their better judgment, we may be able to continue the tradition of senior campout. IF YOU WANT TO ATTEND: bring tents, but DO NOT set them up on the turf, we have to use the lower fields. PICK UP ANY TRASH or anything else you bring in. We have to get permission from the janitors once we show up at the school, so if we leave trash we’ll get in trouble. Pass this on to all seniors, but make sure to stay quiet about it at school. We need to make sure no teachers hear anything about this event. If they hear wind of the campout they’ll have to make sure the gates closed."


No ale i tak mieliśmy hoookę (czyli shishę :D), nawet nie jedną, odkryłam nowy, bananowy smak i stał się moim ulubionym <3 były normalne fajki oczywiście, jakieś inne rodzaje tytoniu, jedna osoba miała 4loko, ale potem sobie pojechała, na pewno ktoś też miał maryśkę, ale nie wiem dokładnie. Generalnie to przez cały czas byłam sobie z kolegami znowu, bo dziewczyna, z która przyszłam mnie po prostu zostawiła :/ dzięki. Ughh, ale co tam, dobrze dla mnie :D w pewnym momencie było ze mną jakichś 15 chłopaków - to była nasza jedna grupa, a druga - same dziedwczyny i kilku chłopaków haha. Najlepsze było jak moi dwaj koledzy się przytulali ze sobą, bo jeden przyniósł sobie śpiwór, którym się otulił, bo było cholernie zimno, mega byli hahahha <3 
Wszyscy poszli spać koło jakiejś 3.30-4, ja zostałam z dwoma kolegami do jakiejś 5, może trochę poźniej i poszliśmy spać do namiotu (znowu ja i 5 chłopaków, i na dodatek, tylko ja i jeden kolega nie byliśmy Meksykanami hahaha ;P), wstaliśmy koło 6.20 czy coś. Niby o 6 mieliśmy być zwinięci, ale kto by się tam przejmował. I tutaj zaczęła się DRAMA :/:/ Serio, tak dawno to się nie wkurzyłam dawno...
M., dziewczyna, która mnie tu zabrała, zapytała się mnie czy chcę jechać z nią i innymi dziewczynami do domu jednej z nich, żeby się przygotować i zjeść śniadanie. W końcu miałyśmy 1,5 h do rozpoczęcia szkoły. Odpowiedź z mojej strony: "yyy, tak pewnie, już idę". Wychodzę z namiotu, patrzę, mój plecak leży przed nim, a dziewczyny odjeżdżają. No to idę do samochodu, podchodzę do strony pasażera, gdzie ona siedziała i czekam aż otworzy mi okno albo drzwi, a ona nic, więc jej pokazuję na migi czy mogę jechać (mimo że zaproponowała mi to jakieś3 minuty wcześniej...). To ona otwiera w końcu to okno, i mówi "możesz jechać jeśli chcesz...", ja "jesteś pewna", ona: "taaa... zrobimy ci miejsce, jesli chcesz", ja "nie, dzieki, spoko", ona "jestes pewna?", ja "taa, spoko". Kurde ślepa, wredna jędza, serio, NIGDY się tak nie wkurzyłam, masakra :/
No ale było, minęło, nie jestem taka jak ona, więc ze mną wszystko spoko było po godzinie. Chłopaki się ze mnie pozbijali, że mnie zostawiła, i pewnie gdyby szli do szkoły, to by mnie zabrali do domu na śniadanie czy coś, ale żaden z nich nie szedł, a reszta była już zwinięta, mało nas zostało po tej 6. Niestety byłam tak wkurwiona, że nie mogłam z nimi pogadać ani chwili dłużej, bo bym chyba się tam na miejscy rozpłakała i by się ze mnie zbijali jeszcze bardziej ;P także poszłam do szkoły, zrobiłam makijaż, włosy, wyglądałam jak gówno, ale co tam. Potem zjadłam obrzydliwe "śniadanie", jakiś jogurt z truskawkami, poczekałam na Bekę z moją yearbook i na Andreę z moimi książkami do oddania. Pogadałam z Andreą i byłam już w dobrym humorze :) 


Szkoła była suepr, na hiszpańskim spałam przez jakieś pół godziny, marine biology - final number 2, czyli kolejne 100/100 (pierwszy final - lab final też 100/100), potem us history. I tu się zatrzymam, bo było niesamowicie. Znowu - chłopaki. No i też 3 czy kilka tam dziewczyn. Ryuhei, wymieniec z Japonii, powiedział przed całą klasą, jak to dobrze, że tu przyjechał i że ta klasa była super, powiedział wszystko to, co ja myślałam. Od razu taka dizewczyna K. i ja sie popłakałyśmy, on też płakał, moja S. zaczęła też płakac, generalnie to było smutno/wesoło. Ludzie w tej klasie byli niesamowici, naprawdę. Ludzie, którzy byli normalni. Można było normalnie z nimi pogadać, normalnie przytulić, normalnie pogadać bez tego wkurzającego pseudo sarkazmu. Także płakałam sobie razem z innymi ludźmi, naprzytulałam sobie moich kochanych chłopców, moje kochane dziewczęta i porobiliśmy sobie pełno zdjęć <3 Niesamowite <3 K. jest juniorem (jak cała klasa orpócz mnie i Japończyka) i ma dziecko, małą dziewczynkę i wiecie co? Całkowicie zmieniłam poglądy na temat młodych matek. Nie to, że je rozumiem, nie, nie, ale coż, każdy podejmuje inne decyzje (chałam napisać robi hahahha), co robią z ich życiem, ja mogę być tylko dla nich przyjaciółką i wspierać w ich decyzjach. 
"K. is the name, I am a mother of a beautiful baby girl her name is A., and yes i am still with the her daddy and it will be 2 years august 15th, and ill be 18 august 15 as well, and i want to be a nurse when i graduate high school. and if your gunna talk shit because im a teen mom talk allthe shit you want i am the best mother i can be and i give my daughter all the things she needs, I am planning on marrying B. the babys dad, i love him with all my heart he means the world to me, and i wont do anything to change that."
Co z tego, że do najmądrzejszych nie nalezy... Jest jedną z najsłodszych i najmilszych dziewczyn jakie znam, naprawdę będę za nią tęsknić <3





 Potem w Sports Med powrót do rzeczywistości. Ach  w ogóle pełno juniorów nie było, także się nie pożegnałam ze wszystkimi. Mieli Senior Kidnapping, czyli dziewczyny porywają chłopaków z domów, robią jakieś różne rzeczy z nimi, a potem jadą gdzieś do czyjegoś domu i imprezują :D Ale z tego co slyszałam, to chyba zeszły rok (mój rocznik) bawił się lepiej niż ten. Powiedzmy, że to tyle było na czwartek. Znowu  miłam jedno z moich popołudni, kiedy to zrobiłam sobie drzemkę i potem nie wiedziałam czy jest rano czy wieczorem <3 nic mnie tak nie stresuje jak to ;P
Ach, no dobra, matma była spoko, nie pamiętam co robiliśmy, lunch wcześniej spędziłam z normalnym lunch table, M. podeszła do nas, usiadła, nikt nawet na nią nie spojrzał hahahahahahha i sobie poszła hahaha. Ja ciągle byłam na nią wkurzona, więc nie mogłam na nią patrzeć, bo bym od razu ją walnęła w twarz haha.  Government był spoko, nie pamiętam co robilismy... Chyba tylko siedzieliśmy w klasie i gadaliśmy, podpisywaliśmy yearbooki. Tak, tak, to było to. Fajnie było, tylko że potem każdy poszedł gdzieś na study period i zostałam z dwoma dziewczynami, iwęc stwierdziłyśmy, że też idziemy, tylko że ja musiałam czekać na autobus :/ whatever;P

Piątek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Był NIESAMOWITY!!!!!!!! <3 Mieliśmy senior breakfast. W skrócie: rano koleżanka po mnie przyjechała, pojechałyśmy do szkoły na moving up assembly, czyli 9 klasa siada w sektorze 10, 10 w sektorze 11, 11 - juniorzy w sektorze seniorów, a my seniorzy na środku. Do krzeseł szło się w parach i znowu było pełno drama. Najpierw w ogóle miałam iść z taką D. bo L miała iść z kimś innym, ale w końcu D szła z L, więc ja się spytałam M czy idzie z kimś, ta na to, że jeszcze nie, więc zdecydowałyśmy, że idziemy razem.  w środę M. powiedziała mi, że idzie z S, ale możemy iść we trzy, więc stwierdziłam "a wal się" i zapytałam De. czy idzie na to assembly i czy ma z kim iść. De nie miała z kim iść i jest moją bardzo dobrą koleżanką z Dance Cats i ją kocham, więc poszłyśmy razem. Na początku nie myślałam nawet o niej, bo mówiła, że prawdopodobnie nie pójdzie. Koniec drama. :D
Assembly było super, pierwszy moment kiedy prawie płakałam - hymn. Serio, ich hymn jest genialny, szkoda, że nasz jest Mazurek, a nie Rota, każdy Rotę kocha <3 myślę, że powinniśmy napisać petycję o zmianę hymnu hahahah:D nie wiem czy to w ogóle w dzisiejszych czasach możliwe, ale Rota bije wszystko na głowę <3 Anyyyyywayyyyy, apel był bardzo fajny, pokaz zdjeć z całego liceum, inne jakieś też, senior video, czyli coś takiego jak czołówka lub lip dub, kręcone w szkole, kamera sobie jedzie, ludzie się cieszą, nie brałam udziału, bo oczywiście "friendsi" mnie porzucili ;P whatever.
 Ach jeszcze było przekazanie "spirit gear", takich ciszków, które noszą w piątki i na mecze itp. Zazwyczaj dostają je juniorzy, ale jedna dziewczyna dała drugiej, która jest w 10 klasie, czyli ma to na dwa lata. Generalnie to super sprawa, bardzo mi się podoba.
hahahahahhahahahah teraz najlpesza część: chór śpiewał dwie piosenki, drugą byla Firework by Katy Perry :D haha generalnie piosenki nienawidziłam, ale teraz nabrała zupełnie nowego znaczenia i ją będę kochać po wszystkie czasy<3 Chór sobie śpiewa, parę osób się dołącza w refrenie, ale generalnie nic nie słychać. Szkoda, że nie jestem taka jak Germany, czyli nasz kochany wymieniec z Niemiec, Nick <3 Bo w pewnym momencie wstał sobie i krzyknał "FIREWORK" :D <3 "cause baby you're a firework" i było zajebiście <3 szkoda, że nie pomyślałam o tym samym i nie skoordynowałam się z nim, bo by było śmiesznie, takich dwóch wymieńców. Oh well... Trudno się mówi, mam inspirację na jakieś inne rzeczy w Polsce, trzeba stać się klaunem ;P Wszyscy kochają Germany <3 Potem zobaczyłam M i inną dziewczynę płakające, więc podeszłam przytuliłam obie, M. sie odebraziła, bo wytarłam jej łzy i makijaż spod oczu, bo taka ze mnie dobra koleżanka i pocieszyłam ją trochę, więc spoko, a druga dziewczyna spowodowała, że się prawie rozpłakałam <3 Dużo ludzi płakało głównie w czwartek lub piątek, ale ja pociągnęłam przez 3 dni :D

Po apelu pojechaliśmy wszyscy autobusami do Everett, gdzie mieliśmy senior breakfast. Było super, siedzieliśmy sobie razem przy stolikach tak jak się zapisaliśmy i potem były jakieś 2 najlepsze godziny mojego życia hahahha. Serio, DAWNO się TYLE  nie śmaiłam... Czemu? HIPOTYZER!!!!!!!!!!!!!!!!!! SERIO, NICZEGO ŚMIESZNIEJSZEGO NIE WIDZIAŁAM hahahhaha. Niestety zabronił nam nagrywać, no ale cóż, pieniądze ;P Jeśli chcecie się dobrze bawić, zbierzcie grupe znajomych i znajdźcie dobrego hipnotyzera. Ale polecam (dla dziewczyn) mieć na sobie coś wygodnego, jakieś normalne spodnie i bluzke z nie za dużym dekoltem... ;P zdecydowanie nie sukienkę i stringi hahahha. Ok, w każdym razie ludzie nic nie pamiętali z tego czasu, kiedy byli w hipnozie, ale potem zostali obudzeni i nadal byli dziwni ;P
Hmm. nie chce mi isę wszystkiego opisywać ;P w każdym razie uważali, że serwetki to pieniądze, mieli je schować, jeden chłopak dostał worek z pieniędzmi gratis, wsadził sobie w spodnie z przodu, potem powiedziano mu, że był mrożony, więc zaczął skakać w jednym miejscu, kręcić sie i wiercić; powiedziano im, że osoba obok nich śmierdzi, a potem, że ładnie pachnie, to się najpierw odsuwali, potem wąchali włosy, szyję... ;P Jeden chłopak był justinem bieberem, jakieś 4 osoby - backup dancers, a 3 - fans. Jak justin sobie "poszedł", to mój kolegą oparł głowę na rękach, hipnotyzer do niego podszedł zapytał się czy wszystko ok, a ten na to "I'll never get to see him again! ;(", drugi chłopak prawie płakał i hipnotyzer do niego co się dzieje, a on na to "he was my first love!!!! ;( I love his hair!!! ;(" i serio prawie płakał hhaha. Potem byli runway models. Na koniec hipnotyzer im poweidzał, że mają powiedzieć jakieś zdanie na słowo, które on powie. Potem ich obudził i zaczął mówić te zdania z tymi słowami i każdy cos mówił, a potem się dziwił co on zrobił i nie wiedział czemu... także było zajebiście :D:D:D:D Np. mój kolega: "I'm Tinkerbell i jestem czymś tam!" i machał swoimi "skrzydełkami". A na to drugi kolega: "NIE! Ja jestem Tinker bell i jestem czymś tam!!" i zaczyna machać skrzydełkami, skakali sobie chłopcy przed twarzami i generalnie jaja były... Masakra. Trochę wstyd dla nich, ale nie dla nas, my się bardzo dobrze bawiliśmy. Śmiałam sie i płakałam przez cały czas haha.




Wróciliśmy do szkoły, pozałatwialiśmy wszystko. Spotkałam Andreę przed 6 lekcją, zobaczyła mnie i moją koleżankę i się totalnie popłakała... A że nie należy do osób, które płaczą, to było strasznie.. :( Tylko że byłam w takim dobrym humorze, że nie mogłam nawet o tym myślec ;P Ughhh nie chce mi się pisać, ale został mi już jeden dzień, a właściwie pół! I dochodzi 3, ale cóż, NIE MAM WIĘCEJ SZKOŁY, więc będę sobie spać do 12 <3

Sobota!! Graduation!!
Rano, o 8 practice. aa, kurde, dobra jeszcze piątek. Poszłam z Lisą do koleżanki na "graduation party", oczywiście bezalkoholowo, ale było dobrze! :) A wszystko za sprawą nowo poznanych kolegi i koleżanki i paru innych osób, które znałam/poznałam :) Serio, trafiłam w niedobre towarzystwo.. :/ Ale co tam. Tańczyliśmy sobie, skakaliśmy na trampolinie, próbowalismy rozpalić ognisko paląc prace domowe (bo tu wszędzie kserówki) i tańcząć wokół ogniska hahahahhaa. I wiecie co jest najlepsze? Że po naszym indiańskim tańcu ognisko zaczęło się palić... creepy hahaha. Imprezy bezalkoholowe są czasem dobre! :))))) szczególnie w tak doborowym towarzystwie <3 Haha tańczylimsy sobie i w pewnym momencie robiliśmy "train", taki że kazdy tańczy przed/za kazdym bardzo blisko siebie i ten jeden chłopak był na przodzie i nikt do niego nie podchodził, to sobie zaczęłam z nimi tańczyć i wywołało to sensację, i się wszyscy śmali, że się bardzo cieszył ahhahahah. Nie to żeby to było dziwne, że tańczyłam "z" nim, był bardzo, bardzo cute i był dobrym tancerzem <3 Kurde, jakby ci wszyscy ludzie kiedyś, w przyszłości przyjechali do Europy i dali mi znać, to bym była  w 7 niebie, bardzo nie chcę o nich zapomnieć...

W sobotę o 8 rano mieliśmy practice graduation... Miało być godiznę, skończyliśmy o 10, zanim Kevin po mnie przyjechał w swoim buggy i wszystkim się podobał haha lans :D trochę zimnawo było... I miałam problemy z rozczesaniem włosów. Generalnie, miałam pół godziny na przygotowanie się, bo o 11mieliśmy być w szkole, o 11.30 wyjeżdżaliśmy. Na miejscu mielismy jeszcze practice.
Graduation było niesamowite. Może nie wtedy, gdy były nudne przemowy dyrektora, dwóch uczniów też nie były najlepsze, ale spoko. Miałam na szczęście dobrego kolegę siedzącego obok mnie <3 niestety, Niemiec siedział po drugiej stronie alejki, ale tylko za jedną osobą, ale bylismy rozdzieleni :/ ale i tak było dobrze :) Miałąm pełno znajomych koło siebie, więc jak gdzieś czekaliśmy, to gadałam sobie z nimi. W ogóle genialnie było :)) Nie chcę zostawiac moich chłopaków!!!!!!!! ;(;(;( Naprawdę, przez ostatnie kilka dni starałam sobie wyobrazić jak to będzie bez nich i nie mogę, po prostu nie mogę, nie chce znowu życia z samymi dziewczynami (bez obrazy, kocham was:*:*), obgadywaniu ludzi, gadaniu o ciuchach i inncyh gównach... Ughh... Nie wytrzymam, przez osattnie dni tylko o tym myślę :(

Wracając do tematu. Nie rzucali czapkami ;( Tzn. ja i parę innych osób rzuciło i było śmiesznie ;P Ale nie tak super jak powinno ;P Achhhh, i jescze chór był znowu, znów śpiewał Firework, tylko tym razem wszyscy wstali na osattni refren i zaśpiewali... było niesamowicie, mimo że nikogo nie słychac <3 Co jeszcze... Szło się rzędami na scenę, mówili twoje nazwisko (o tak, dobrze przeczytane, bo im rano powiedziałam ;P), odbierało sie "dyplom" (tylko okładkę... hahahahha), miało się robione zdjęcie (prześlą na maila) i koniec.
Haha przed graduation mieliśmy jakąś ponad godzinę, więc sobie bylismy ze znajomymi, robilismy zdjęcia itp., generalnie było fajnie, bo byli moi koledzy haha. I z jednym sobie robiłam zdjęcie, i cóż, trzeba przyznać, że mnie lubi:/ , i drugi kolega mi powiedział "awww she needs to have a picture with her american boyfriend!", to mu pokazałm środkowy palec i akurat się załapała moja ręka bez dłoni na zdjęcie haha. I potem się tłumaczył,  że nie mógł się powstrzymać hahaha <3
A teraz trochę dziecinności: Lisa była głodna, więc jej powiedziąłam, że widziałam kogoś idącego z czymś z vending machine, więc poszłyśmy tam, i jak ona zobaczyła żarcie, to zaczęła biec, mimo że był kolejka hahahah.  a potem maszyna dała jej dwa opakowania czegoś zamiast jedneog i się cała podjarała, i biegała i wszystkim mówiła, a ja się tylko na nią patrzyłam jak na wariatkę hahaha ;P serio, przesadziła. Potem się jej pytam czy otwiera teraz czy na graduation, a ona że podczas graduation. Jakieś pół godziny poźniej zobaczyłam ją z otwartą jedną paczką idącą  w moją stronę, więc zaczepiłam ją i spytałam się czy mogę, a ona mnie zignorowała.... hahahahahahhahahahahha serio, roześmiałam się na głos, masakra. Takie zachowania to chyba w 1 klasie podstawówki...? I potem poszła do naszych znajomych (mnie akurat tam nie było) i też jakoś się schowała za nimi i tam sobie jadła. Masakra hahahaha.

ughhh dobra, koniec tego dobrego, jest prawie 4 rano ;P

FIREWORK!!!! graduation
nie pamiętam czy wstawiałam. Nasz występ
flipping Nick off..


kochaaam <3



bardzo kocham <3 jak widac na zdjeciu hahaha

6/06/2011

1! :)))))

Tak, tak, tak, tak, tak, wreszcie znam kogoś, kto wiedział, gdzie jest Polska przed poznaniem mnie!!! :):):) Bardzo mnie to ucieszyło :D:D

Ostatni tydzień był dosyć.. interesujący. Lunche dzielone między jedną koleżanką i chłopakami a normalnym "lunch table" , bo wielka tam kłotnia.. Niestety i ja zostałam w nią trochę wplątana, tylko że mnie to wali hah. W każdym razie te dziewczyny, które się pokłóciły z tą jedną powiedziały mi co ona zrobiła. Poweidziała, że uprawiała seks  z jakimś tam chłopakiem, kiedy tak naprwdę tego nie zrobiła i jescze powiedziąła, że była w ciąży. I ponoć powiedziała tak swoim "przyjaciółkom". I dlatego one się pokłóciły, wyzywały się od kurew, suk itp. :D fajnie mają. I jedna kolezanka powiediząła mi, że jeśli tamta ją przeprosiła, to ona by nie miała problemu. No i normalnie byłam podczas lunchu z tamta dziewczyną, a na nastepny dzień ta mi mówi, że co ja jej powiedziałam, bo ona napisała do niej i przepraszała. Pfff serio, nie mam życia dlatego się tak interesuję ich problemami. Masakra. Generalnie to było tak:
1: Olga, powiedziałaś coś M. o tym, ze powinna mnie przeprosic?
Ja: nie... czemu?
1: bo wczoraj do mnie napisala i chciala pogadac itd
Ja: nie no, nic nie mowilam, po co mialabym mowic?
2: Oo, co za zbieg okoliczności, że w ten sam dzień, kiedy my ci powiedziałysmy o niej, to ona napisała.
Serio, popłakałam się prawie, bo co mnie to obchodzi kurde. I jeszcze ta pierwsza dziewczyna się cos mnie zapytała i miałam łzy w oczach, a ona na to "co sie stało blah blah blah, powidziałam cos". Achhh, ta druga to w ogóle nie myśli, jest tak głupia, że aż mi jej szkoda...
a i potem ta pierwsza mi gadała, że kiedyś była na imprezie i ktośtam jej powiedział, że uważają ją za suke, no ale nie chciałam potwierdzić. Jest sarkastyczna cały czas, ale to jest troche nudne ;P i kiedys tam cos mi powiedziala i mi się smutno zrobiło (:D) i powiedzialam jej to ostatnio i miala status na facebooku: "I feel really bad for anyone that takes me seriously at all." -ale miło. whatever, już z nimi czasu nie spędzam to co mi tam ;P i jeszcze ciągle mówią "olga, we have to have one more girls' night before you leave!". A wsadźcie sobie wasze girls night w dupe ;P


Ach, generalnie to rada dla przyszłych exchange studentów dziewczyn: NIE kumplujcie sie z dziewczynami. Tylko i wyłącznie chłopaki, nawet jeśli zawsze się przyjaźniłyście z dziewczynami. Polki ≠ Amerykanki. Amerykanie > Polacy ;P tylko pod pewnymi względami ;P tłumaczenie im, że powinni otwierać drzwi dla dziewczyn jest bez sensu :D:D

w piątek nic sobie nie robiłam, załatwiałam studia. w sobotę pojechałam z rodziną do Seattle, wreszcie do Space Needle! :) Ale nie było tak super ;P Wreszcie była ładna pogoda (we wtorek już ma padac ;P), pochodziliśmy trochę (ale większość jeżdżenia), więc spoko. Wieczorem poszłam sobie do kolegi, jego tata poluje i miał peeeeeełno skór i czaszek i w ogóle wszystkiego i smutno :( i węża też miał :( trochę strasznie hihi ;P Dziś były zakupy. Kocham zakupy, żądam niskich cen i Forever 21, Love Culture, Hollister, Express i peeeełno innych sklepów w Polsce <3 

4 dni szkoły zostały, mam finals, ale co tam. będą dobre 4 dni <3 w piatek moving up assembly i Senior Breakfast (niestety siedzę z tymi głupimi... echh.. ale będziemy mogli  sie przemieszczac po sniadaniu :), w sobote graduation (i próba o 8... :<), w niedzielę polska restauracja z rodzina i Andreą! <3 współczuję Amerykankom, że nie mogą mieć prawdziwych przyjaciół. Przynajmniej nie każdy.






5/28/2011

Prom ciąg dalszy ;) Memorial weekend

 OBEJRZYJCIE! <3 Jeff, will you marry me? Amerykanie powinni go choć trochę posłuchać... To o religii trochę nie dla mnie, ale liczy się cała reszta

Zacznijmy może od tego, że poprzedni opis promu był trochę przekłamany. No ale czego się nie robi, żeby nie niepokoić rodziców? (To był mój mail do rodzinki :)) Większość była tak jak napisałam. Ale warto dodać coś o tańcu :D No cóż, byłam w swoim żywiole, dlatego brak partnera wcale mi nie przeszkadzał. Jakoś mi się nie podoba bujanie biodrami od boku do boku :/ Serio, jak się spojrzało z boku na wszystkich, to tylko widać było głowy - góra, dół, góra, dół. Taaaak, super mnie to rozbawiło. Szkoda, że nie nagrałam!!! ;( ale ktoś, kto jedzie za rok - proszę, zróbcie to dla mnie! :)) Także jest różnica między tym jak tańczą w klubie a jak na tańcach szkolnych. Ja uskuteczniałam "dancehall" (nie, nie umiem go tańczyć, ale i tak byłam lepsza niż prawie wszyscy tam hahahha), tańczyliśmy eee tak w rzędzie, jedna osoba za drugą i kręćcie tyłkami :D Uwielbiam to, haha, nie wiem czemu, po prostu śmieszne jest, można sie przy tym pozbijać nieźle ze znajomymi.

Teraz trochę "prom drama". Moja najukochańsza para ma kryzys w związku i ona była taka obrażona podczas kolacji, potem jej trochę przeszło. Pytałam jej sie ze dwa razy czy wszystko ok, mówiła, że tak, nie wiem o co chodziło. W pon. idę z nią na zakupy (sukienka na graduation! :))), więc się popytam. Jak już prawie wyjeżdżaliśmy z restauracji, ja weszłam do samochodu i on do mnie tak "Ja nie wiem, co się stało, wydaje się po prostu taka nieszczęśliwa, przygnębiona, nie wiem o co chodzi". Naprawdę, myślałam, że ją zabiję, bo w piątek podczas lunchu poszli gdzieśtam pogadać i potem na matmie ze mną on się popłakał i myślałam, że tego nie zniosę...
Inna drama: kolezanka poszła z kolegą na prom, ale ona nie chciała z nim tańczyć, potem narzekała, że nie chce być sama, potem chciała znaleźć innego kolegę, ale chyba z nim nie tańczyła, potem mówiła innej koleżance, że powinna tańczyć ze swoją "date" i w ogóle.
Poza tym, to wszysscy ludzie, z którymi byłam chcieli wyjechać 10 min wcześniej, żeby ominąć korek. Serio? z własnego promu? Ale to już chyba powiedziałam ;P
Tyle drama podczas promu :)

PO PROMIE :D haha cóóóóż... dobrze było :D Najpierw pojachałam z 3 koleżankami do domu jednej, żeby się przebrać, potem do mnie, bo jedna chciała zostawić swój samochód, potem wyruszyłyśmy na poszukiwania domu kolegi, u którego miała być impreza :D Pojechałyśmy do Monroe (ja mieszkam jakieś 15 min stamtąd i tam chodzę do szkoły), spotkałyśmy się z takimi nieimprezowymi ludźmi, pojechaliśmy dalej, bo inny kolega nam powiedział, że to jest w takiej innej "miejscowości", jakieś 20 min stamtąd, więc pojechaliśmy wszyscy, mieliśmy się tam spotkać w McDonaldzie, ale kolegi nie było, tylko nam powiedział jak jechać i się spytał kto jest, to moja koleżanka powiedziała, że tylko my 4, bo na pewno nie pozwolili by tamtym chłopakom przyjechać haha. Powiedziałyśmy im (tym chłopakom), że jeszcze jakieś 30 min drogi tam, więc zrezygnowali hahahhaha. Bardzo dobrze, byłby wstyd jakby przyszli. Byliśmy na jakiejś wsi, dom był siostry kolegi, jej nie było, a dom był zamknięty haha. Było ognisko, mój kochany kolega gej, z 15 ludzi i generalnie bylo suuuuuper <3 brakuje mi tego, mimo że nie imprezuję jakoś często (chociaż pewnie więcej w to lato, jako że legalnie ;P). Wracając do tematu, skończyliśmy ok. 5/6 (czyli nie dlugo, bo przyjechałyśmy tam ok 2.30), my pojechałyśmy do mnie do domu, dwie dziewczyny wyszły przed 10 (o 10 się obudziłam i ich nie było haha), jedna została i szukałyśmy jej telefonu, pojechałyśmy tam, nie znalazłyśmy, ona zadzwoniła jeszcze raz do dziewczyny, której samochodem jeździłyśmy i w końcu poszła do niego i był na siedzeniu.. Naprawdę, wielką łaskę zrobiła :/ Amerykanie są tacy czasem głupi, nic dla ciebie nie zrobią :/ Tak samo chłopaki :/ Chameryka. Naprawdę, nie są tacy mili na jakich wyglądają :/ Oczywiście, nie mówię o wszystkich, ale generalnie to ci przysługi nie wyświadczą. W każdym razie, dobrze było :)

W poniedziałek nie było tych ludzi, z którymi byłyśmy, bo był "Senior skip day" - tacy są niegrzeczni, że nie chodzą do szkoły jakieś 5 ustalonych dni w roku hahahahhahahaha. Np. taki skip day był po Senior Kidnapping w zeszłym roku, po promie, po jakichś innych tam, nie pamiętam ;P Ale żałosne to jest hahaha. I najlepsze jest to, że wszyscy nauczyciele zawsze o tym wiedzą. To coś jak nasz dzień wagarowicza, tylko że "ucieka" znacznie mniej osób i muszą sobie ustalać kilka takich dni hahaha. We wtorek koledzy się ze mnie zbijali... :< Haha uwielbiam to, zawsze są jakieś dobre wspomnienia <3 Wszystkie szczegóły pominęłam, ale  głównie zbijali się ze mnie, że tańczyłam cały czas i że tańczyłam na samochodach... ale ćśśśś ;P

W szkole spoko, lunch zazwyczaj spędzam z jedną dziewczyną i takimi chłopakami na zewnątrz, bo przy moim stole dziewczyny mają pełno drama i nie lubią już tej jednej, no i jest zazwyczaj nudno. Oh jeez, najchętniej to bym pomordowała tych wszystkich, co mają tyle problemów. Serio, zajmijcie się sowim życiem, znajdźcie sobie ludzi, których lubicie i znajdźcie sobie coś ciekawszego do roboty niż gadanie o innych.

A propos drama. W szkole taka para zerwała i teraz oni i jeszcze ich przyjaciele się ciągle kłócą o to czy ktoś kogoś zdradził, czyja wina, czy mają uczucia jeszcze do siebie jakieś itp. Haha ta dziewczyna powiedziała, że ona już totalnie nic do niego nie czuje. Serio? To może nigdy nie czułaś? W ogóle ona to taka jędza, on kochany <3 I głównie chodzi o to, że ona imprezuje, a on nie i on nie lubi jak ona się upija ze znajomymi w weekendy. Jeez, takie mają problemy. Po prostu imprezowi ludzie nie powinni się dobierać z całkowicie nieimprezowymi. I na dodatek zostały 2 tyg szkoły, to po co oni się tym tak przejmują? Idą do innych collegów, dajcieże spokój.. Tak, 8 dni szkoły! Niecałe 4 tyg mi zostały! Boję się, że umrę podczas warsztatów tanecznych, które mam od razu jak wrócę ;( <3

Jeszcze co do szkoły. Koooocham mojego nauczyciela od Governmentu i moją nauczycielkę od bio. Serio, on jest niesamowity, ciągle się z czegoś zbija <3 Wczoraj sobie poszłam obejrzeć HANGOVER 2 i płakałam ze śmiechu hahahah <3 Generlanie, to byłam jedną z jakichś 2-3 osób, które się prawie cały czas śmiały i to dość głośno. Raz miałam napad śmiechu.. wstyd dla moich znajomych haha :D I było pełno ludzi ze szkoły. Tak jakoś z 15 hahaha

Ach, podczas weekendowego promu nie jadłam przez 24 h (się zapomniało...) i schudłam 5 funtów= 2,3 kg hahah :D niestety, już to odrobiłam haha. ajjj nienawidzę tego żarcia

5/27/2011

super dokładny opis promu! :) ciekawsze rzeczy wkrótce!:)

Zaczynając od piątku, to poszłam do łozka koło 1, tylko że wcale nie miałam zamiaru iść spać. Robiłam coś na komputerze, a jako ze mam w pokoju słaby internet, to czekałam aż mi sie piosenka naładuje i się położyłam i zasnęłam. Nie miałam nastawionego budzika ani nic, telefon tylko na wibracje, więc gratulacje. Na szczęscie zadzwonił telefon normalny o 10, więc szybko sie zebrałam i koło 11 byłam u koleżanki na makijaż i włosy. Andrea miała robione włosy, więc trochę poczekałam jeszczse i miałam ja zrobione. Potem mój makijaż, potem Andrei. U mnie więcej było eeeeeee focus? nie wiem, u mnie koleżanka bardziej się skupiła na makijażu - miałam super fioletowe piękne cienie, a moje oczy wydawały się bardziej zielone :D super :D włosy miałam w takim poplątanym koku - tak jak chciałam  z białymi kwiatkami na około, z góry :) Andrea miała pokręcone łądnie włosy, związane w kucyk na boku, z czerwonymi kwiatami, wyglądałą suuuuper, bo jest czarna, to tak typowo tradycyjnie hiszpańsko wyglądała :D Obie wyglądałyśmy genialnie :D

Spotykaliśmy się ok. 3 na polu golfowym, bo tam ładnie i wodospadzik jest itp. Pogoda była trochę do dupy, ale na szczeście jak robiliśmy zdjęcia to nie padało. Och, z domu koleżanki odebrali nas host rodzice Andrei, przyjechała tez jej "date", taki chłopak Meksykanin, ale tu mieszka. Trohcę dziwny ale co tam ;P Więc jej rodzice się nami pozachwycali, naprawdę się zachwycali i byli super mili (a nie tak jak Andrea potem przyjechała, potem tzn we wtorek, bo pojechała do Californii do rodziny, i pokazałam jej zdjęcia i tylko mówiła "aww that's pretty", ale o tym pozniej). Tak więc pojechaliśmy i pierwsza rzecz jaką zrobiłam, to krzyczenie z samochodu, a potem wyjście i prawie przewrócenie sie i tym samym zwrócenie na siebie uwagi wszystkich moich znajomych :D no także spoko ;P potem pogadałam ze znajomymi itp itd. I moja kochana koleżanka, Katie, jako że wiedziała, że idę sama na prom, kupiła mi corsage (taki kwiatek na bransoletce na rękę, który chłopak daje dziewczynie, a dziewczyna daje chłopakowi "boutonniere" - taki kwiatek, który sie przypina na butonierce, lub w nie wiem ;P prawdopodobnie na ;P). A że totalnie o tym nie wiedziałam, to sie prawie popłakałam, bo tak mi miło było <3 Kochana Katie <3

Potem porobiliśmy sobie trochę zdjęć, ale nie za dużo. Trochę dziwnie było, tak nie wiem jak, trochę sztywno ;P Ale zdjęcia ładne są! :)) jeszcze nie mam ich w dobrej rozdzielczości, to wam prześlę z facebooka. Potem pojechalismy do restauracji, ja byłam w samochodzie z Katie, Zachiem - jej chłopakiem, Sarą - moją koleżanką i jej date. Mielismy całkiem niezłą "truck" :D Była jedna limuzyna i 3 samochody i jak jechaliśmy za sobą to wyglądaliśmy jak FBI hahaha :D pojechaliśmy do restauracji, jakieś seafood, ale nie miałam ani pieniędzy, ani portfela, ani biletu na prom, ani ID hahaha i sie zorientowałam w połowie drogi. A, telefonu tez nie miałam. Ale nie byłam sama, Andrea też zapomniała, bo zostawiłyśmy u koleżanki w samochodzie i zapomiałayśmy, że ona nim nie jedzie ;P Trochę się najęczałyśmy, ale dziewczyny mówiły, że wszystko będzie ok, bo nas nauczyciele znają. W restauracji uciekłam z Andreą i jezscze jedną koleżanką do sklepu i kupiłysmy sobie Monstery - napoje energetyzujące, po których nam dobrze odbjia :D Wróciłyśmy po jakiejś pół godiznie i się wszyscy pytali gdzie byłysmy, bo nic nie powiedziąłayśmy ;P Hahahahha ach, i rozlałam go na swoją sukienkę hahahahhahah :D Ale nie było widać po jakichś 15 min, więc dobrze ;P Potem miałam problemy z sikaniem, bo nie chciałam niczego ryzykować z sukienką, bo by było źle, więc po prostu ją zdjęłam i przewiesiłam przez drzwi i się ze mnie koleżanka śmiała ;P No ale moja sukienka była dość duża, więc co mogłam innego zrobić...

Po kolacji zajęło nam rtochę czasu zebranie sie  stamtąd. Limuzyna sobie gdzieś pojechała, a my wybraliśmy się do tego miejsca, gdzie mieliśmy prom - EMP w Seattle (Experience Music Project). Chieliśmy iść do jakichś wodospadów czy czegoś, ale niestety nie daliśmy rady... Zaczęło padać... :/ Także posiedzielimśmy sobie ze 2 h nic nie robiąc.. Ale spoko było. Katie i Zach mają kryzys w swoim związku (:D) i Katie była ciągle trochę smutna/obrażona i właśnie gadałam o tym z Zachiem, bo nie tylko on zauważył, a Zach jest w sumie moim lepszym kolegą niż Katie koleżanką, bo w sumie spędzam z nim godzinę dziennie, a z Katie tylko czasem lunch i czasem kiedyś w weekendy. Więc akurat podczas promu byłam po stronie Zacha :D W każdym razie, jakoś godzinę przed promem zapytałam się z dziewczynami mojej nauczycielki od marine biology/zoology czy wpuszczą nas bez biletów i powiedziała, ż emusza wszystkich wylegitymować i że musimy się dyrektora zapytać. No to się prawie popłakałam znowu haha, nie wiem w sumie czemu, bo przecież było wiadomo, ze nie zostawią nas przed budynkiem haha ;P Jakieś pół godziny przed rozpoczęciem chciałyśmy złapać dyrektora, ale pojawił się dopiero jakeiś 10 min przed, więc go się zpaytałam, ale tak szybko mówiłam, że mnie nie zrozumiał hahahhahahahahha ale najlepsze jest to, że się nie pomyliłam w tym co mówię i sie nie zająkałam haha, ale moja prędkość była niesamowita ;P kazał mi zwolnić i powiedzieć jeszcze raz, więc mu wytłumaczyłam. Była z nami koleżanka i zapytał się jej czy ona też zapomniała, ona na to że nie, a on  na to "a to pewnie, nie ma problemu, możecie wchodzić, tylko dajcie mi znać, jak będziecie". Więc popłakałam się po raz 3 hahahhaha, prawie, bo nie chciałam, żeby mi się makijaż zepsuł haha ;P no nie wiem gneeralnie co mi było tego dnia, jakoś za dużo stresu, że mi sie fryzura popsuje, makijaż rozmyje, sukienka porwie/zaleje, prom będzie głupi itp.

Jak już wchodziliśmy moja nauczycielka zapytała się czy dyrektor robił nam jakieś problemy, a ja na to że nie, tylko na niego czekamy, bo powiedział nam tak. No i się nie zrozumiałyśmy, bo najwyraźniej on apowiedziała, że możemy wchodzić, no ale nie ważne ;P CZekałyśmy jakieś 10 min zanim sie mnie znowu spytała, więc nie taka duża strata, spoko jest; P Przez 3 h tańczyliśmy, gadaliśmy, suuuuuuper było :D DJ był fajny, taki Murzyn :D Oh hahahahahha był taki chłopak, który sie ubrał w sukienkę, był u nas w grupie hahaha. Generalnie, to zawsze robi coś dziwnego, ale to było trochę przegięcie ;P Wolne piosenki tańczył sam i udawał, że z kimś jest hahah. I moi znajomi powiedzieli mi, żebyym do niego poszła haha, no a że miałam troszkę energii, to poszłam i sie wszyscy śmiali i gapili ;P Potem jak jeszzce z nim "tańyczłam" Dj zapytał sie kto tańczy z najpiękniejszą dziewczyną, to wszyscy krzyczeli, a potem gdzie jest jakiś przystojny chłopak, to się wydarłam... I najwidoczniej potrafię się drzeć, bo DJ mnie usłyszał i wszyscy inni też i się gapili haha. Także spoko. Potem moja koleżanka chciała macarenę, to się jej pytam czy chce się zapytać czy ja mam się zapytać, no i ja miałam, więc wchodzę na tą jego "scenę" i on patrzy na mnie groźnym wzrokiem, ale szybko przestraszona podchodze do niego i się pytam czy może puścić, usmiechął się i powiedział, że tak. No i jak macarena się zaczęła, to z Andreą puściłyśmy wodze szaleństwa (nie wiem czy są wodze szaleństwa, bo wyobraźni są, ale może szaleństwa też) i zaczęłyśmy tańczyć i Olgusia wpadła na genialny pomysł wejścia na tego jego podium, bo było całkiem duże :D No to sobie weszłyśmy i chwile później Dj zaczął coś gadać i wskazał na nas, to myślałyśmy, że każe nam zejść, ale nie. Jak zeszłyśmy, to kazał nam wejść z powrotem i innym ludziom robić to, co my :D:D haha :D Trochę za długą puścił tą macarenę, ale dobrze było haha ;P

Wszyscy ludzie chcieli wyjechać 10 min wcześniej, żęby uniknąć "korku", no i w końcu wyszliśmy wcześniej :/ Nie wiem co to za problem zostac 10 min dłużej... szczególnie na promie. Ale co tam... Także wrócilismy sobie do tego pola golfowego, bo tam dużo osób zostawiło samochody, zgubiliśmy się po drodze, ale inny samochód zgubił się bardziej. Jak bylismy jakieś 20 min od celu, koleżanka zadzwoniła, że samochód naszego kolegi ma wszystkie okna wybite, wszystko jest ukradzione.... No to się przejeliśmy. Jak dojechaliśmy, to się okazało, że tylko jedno okno jest zbite i ukradziona jest torebka naszej koleżanki z iPodem i ubraniami. To tyle. więc nie było takiej tragedii. Ale każdy się nieźle przejął. Większość osób pojechała do swoich domów, do mnie przyszły 3 koleżanki, więc dobrze :)

W niedziele, koło popołudnia okazało się, że taki chłopak z naszej szkoły miał wypadek samochodowy. Zawsze wszyscy mówili, że nasz rocznik bez żadnych śmierci i większych wypadków, a tu w końcu po promie. Był po imprezie, więc pewnie był jeszcze jakiś pijany czy coś i wszyscy mówili, że zawsze nieostrożny był, no ale i tak szkoda, bo fajny chłopak. Jego samochody generalnie nie było, wyciągali go przez 20 min. Jacyś tam jego znajomi poszli do człowieka, który tam mieszka i który wszystko widział, i powiedział im, że Cody (ten chłopak) był przez cały czas przytomny i krzyczał, żeby go wyciągnąć i że go wszystk boli.. :( Złamał sobie obie nogi - kośc udową w jednej i piszczele i te drugie kości w obu. Miał jakiąś dzuirę na plecach od czegoś i prawie w kręgosłup go trafiło, oderwało mu prawie ucho i chyba jeszcze jakiś uraz szyi lekki  ale nie wiem. Miał operacje przez 9 h w niedzielę, potem jeszcze jakieś inne i ostatnią będzie miał jutro. W poniedziałek/niedzielę wyjdzie do domu. Ciekawe ile będzie go to kosztować... :/ Ale dobrze, że wyjdzie z tego, bo jednak jak słyszałam to wszystko od jego znajomych, to smutno :(

To by było na tyle! Prom był super, dużo się działo jak możecie zobaczyć. W poniedziałek wszyscy byli w szkole przygnębieni z powody Cody'ego, ale się nie dizwię. We wtorek już było lepiej, w środę miałam prezentację na marine biology, było dobrze, mimo że nie byłam najlepiej przygotowana, we wtorek chyba mnie mój nauczyciel od Governmentu swatał z moim kolegą, bo coś tam mówił o ludziach bez obywatelstwa (ja) i o zostaniu jakimś congressmanem czy czymś i mówił, że byłoby dla nas taniej wziąć ślub i mieszkać w jednym domu haha :D Genialny jest w ogóle :D Dziś czwartek, jutro nie mamy szkoły na szczęscie i w pon też nie, bo jest Memorial weekend. Za dwa tygodnie w piątek Senior Breakfast, czyli też 4 dni i szkoły i vsio! Trochę smutno, bo ostatnio poznałam fajnych kolegów - no girls drama, czyli żadnych problemów itp. O hahahahahhahaha właśnie, a propos plotek, to we  wtorek chyba ktośtam zobaczył dziewczynę idącą ze szkoły w stronę policyjnego samochodu stojącego pod szokła i rozeszła się plotka, że ją złapali za ukradnięcie czegoś hahaha. Fakt, coś tam ukradła z jakiegoś sklepu z ciuchami czy coś, ale chodziło o to, że opuszczała "study period", te takie pół godziny na naukę. W każdym razie dobra plotka poszła :D


The group!

Someone's a little excited?? 




5/15/2011

lifeee! :))

Amerykanka no.1
Amerykanka no.2
Meksykanka cz. 2
Meksykanka cz.3
:))

Od ostatniego wpisu minęło duuuużo czasu i jeszcze więcej się wydarzyło! :) Niestety, są to głównie prywatne rzeczy, dlatego nie będę o nich pisać haha ;P

Ostatni weekend kwietnia spędziłam na campingu z wymieńcami z CIEE <3<3<3<3<3<3 -> tyle mogę powiedzieć. Najbardziej niesamowici ludzie jakich kiedykolwiek spotkałam. Uwielbiam ich bardzo <3 w piątek mieliśmy czas dla sieibie i zjedliśmy kolację, w sobotę mieliśmy spotkanie i rozmowy na temat powrotu. Mieliśmy takie zadanie, że mamy sobie wyobrażać różne rzeczy: np. kiedy tu przyjechaliśmy, co widzimy, gdzie jesteśmy, jak pamiętamy święta, co było najlepszym przeżyciem, jak sobie wyobrażamy powrót itp. I jeden chłopak z Ghany się popłakał, a potem ja z dwoma koleżankami też zaczęłyśmy płakać :< Potem pojechaliśmy sobie oglądać góry - zobaczyć okolice tego miejsca, gdzie byliśmy (a byliśmy w jakimś wojskowym miejscu, nie wiem dokładnie co to było). Musieliśmy też zrobić "volunteer work" i zbieraliśmy gałęzie... Nie wiem dokładnie po co :| i padało oczywiście :/ ale przez całą resztę czasu było słonecznie :) potem wróciliśmy i po jakimś czasie kazali nam iść oglądać film dla dzieci, ale potem można było sobie od razu wyjść. W niedzielę mieliśmy śniadanie i się pożegnaliśmy  :< bardzo smutno! ;(  Ale jutro, w niedzielę jest ostatnie spotkanie, tylko że nie jest obowiązkowe, więc nie wiem kto przyjdzie :( Zobaczymy! :)











Szkoła spoko. Mam jakieś C w większości, bo TOTALNIE nic nie robię i się host starzy (:D) do mnie doczepili... Ale im przeszło po tym jak mnie upomnieli 2 razy. Ma się swoje sposoby ;P ale matka powiedziała, że będzie musiała nałożyć na mnie jakieś ograniczenia, jeśli się nie poprawię i że widzę, jak Bekah jest prawie ccały czas ee uziemiona. No nie bardzo, skoro może się zawsze ze swoim chłopakiem spotykać haha. Whatever. Było, minęło ;P

Tydzień po spotkaniu z wymieńcami poszłam sobie do hookah baru z koleżankami (bo parę osób się oczywiśćie wysypało). Było suuuuuuuuper <3 haha tylko że niestety Amerykanom trochę brakuje spontaniczności... Nie trochę, bardzo :D Sara, moja koleżanka chciała, żebyśmy wszystkie były na zdjęciu, no to poprosiłam gostka, który nas obsługiwał, żeby nam zrobił, a one wszystkie były w szoku... serio?? potem jeszcze chciała mieć z nim zdjęcie, to powiedziałam, że mogę go poprosić i będziemy mieli we trójkę, to tez były w szoku, ale niestety mi się już nie udało, bo nie przyszedł. I jeszcze do jakichś kolesi powiedziałam "hi", a one na to co robie, a ja że się witam. Haha. dziwnieee. Zdjęć jeszcze nie mam :<

Poza tym, to jeszcze przed weekendem z shishą znalazłam sukienkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D::D:D:D:D:D::D:D:D:D:D:D::D:D:D na prom oczywiście :) nie jest dokładnie taka jak chciałam, tak właściwie, to w ogóle, ale cóż. Spoko jest. Ale zdjęcia dopiero z promu wstawię. Na prom idę sama (hihiiii :D zajebiście), ale w grupie z moimi kochanymi znajomymi <3<3<3 Sama będzie też moja koleżanka, ale nie dziwię się, że jest sama, bo jest strasznie depresyjna czy coś. Druga może będzie miała date, ale jeszcze nie wiadomo. Andrea miała być sama i powiedziała, że odmówi jak ją taki chlopak zapyta, no ale tego nie zrobiła :/ dzięki. Ale było, minęło. Powiedziałam jej, że nie wiem czy będzie dla niego miejsce, bo chciałam być wredna, ale potem stweirdziłam, że będę wspaniałomyślna i im pozwole iść z nami hahaha ;P NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!!!!!!!!!

Cała Ameryka obchodzi "Cinco de mayo" - 5 maja. Była to jakaś bitwa o jakieś miasto, nie chce mi się opowiadać i nie pamiętam już dokładnie. Tylko że problem jest w tym, że Meksykanie tego nie obchodzą... Andrea nawet nie wiedziała, co się wtedy stało hahahahaha. Także Ameryka lubi obchodzić sobie cudze święta (i większość i tak nie wie czemu): St. Patrick's Day, Cinco de mayo, nawet Wielkanoc.. czasem nie wiedzą co się stało ;P

Bekah: "The largest chapter in this book [biologia] is on human body" - bardzo mądre, może dlatego, że my jesteśmy ludźmi i nasze ciała są całkiem skomplikowane?
Bekah: Gdzie jest Nowa Zelandia?? x)
Taki chłopak w zeszłym roku po wielkiej imprezie dla mojego rocznika przyszedł do szkoły najebany rano i krzyczał o tym na parkingu i wsypał wszystkich hahahah. Inteligentnie.

W piątek ostatni poszłam do akwarium ze szkołą! :) Było suuuuuuuper!!!!!!!!!!!!!! :):):) geez ja nie wiem, co się stało, ale moi kochani znajomi stali sie jacyś bardziej wyjściowi :) szkoda, ze na koniec, ale zawsze coś!! :) Po szkole przyszła do mnie Andrea... Znowu byłyśmy "hyper", czyli miałyśmy tzw "głupawkę", tylko że u nas to się wtedy dzieje... Hmm trochę głośne jesteśmy haha. W takim stanie zrobiłam ryż z jabłkami, tylko że mi jabłka nie wyszły takie jak powinny haha. Ale Andrei smakowało, więc może nie było tak źle. Potem się przygotowałyśmy na wyjście ze znajomymi do "klubu" - tego, co byłam już tam raz.



nie ma oka...








Kitchen adventures
Kitchen adventures... nie ma to jak upuścić karton mleka :D
 Ach, w czwartek byłyśmy na polowaniu na buty, ale nic nie znalazłysmy, a że byłyśmy z dziewczynami z dance cats, to byłyśmy od nich zależne, a miała nas koleżanka odwieźć do szkoły koło 7.30 i host tata Andrei czekał od tej 7.30 przez jakąś godzinę i był trochę wkurzony. Trochę bardzo. Ale bez przesady, ile razy my musiałyśmy czekać na nich. Ach, no i wtedy jak tam czekałyśmy na dziewczyny,żeby się gdzieś spotkać, to pisałam z Katie o naszych planach na piątek i powiedziała mi, że idzie taki chłopak m.in., i on się zawsze na mnie gapi jak idę na lunch, i potem mi wmawiał w klubie, że ja się na niego gapię, tak mnie wkurzył, że myślałam, że stamtąd wyjdę :/

W każdym razie, poszłyśmy do tego klubu, z Andreą chyba byłyśmy nie do wytrzymania - wrzeszczałyśmy cały czas, śpiewałyśmy, doobrze było. Hahaha spotkałyśmy się z jedną koleżanką i trzema kolegami, i jak wyjeżdżaliśmy, to chłopaki mieli prowadzić i nasza Sara, która prowadziła powiedziała, że się powinny ścigać, to zaczęłam jęczeć, że nie, i zaczęłam się modlić - Ojcze Nasz po angielsku, a Andrea sie do mnie dołączyła hahaha.

W klubie było suuuuuuuuuper <3 No oprócz tego, że weszłam w szybę (tak, dosłownie weszłam hahahha) i prawie spadłam ze schodów. Ach, no i spodnie mi się przedarły :D I jeszcze próbowałam cygara, no i nikt nie pomyślał, żeby mi powiedzieć, że się cygarem nie zaciąga hahahahhaa. No więc tak, zaciągnęłam się i myślałam, że się porzygam haha. Super <3 Andrea znalazła naaaaajsłodszego chłopaka na świecie hihi. I jakoś jej się dziura zrobiła w obcasie w butach, które dopiero co kupiła :/ Achh eventful night. I jeszcze dużo innych rzeczy się wydarzyło <3









Jutro spotkanie, w piątek prawdopodobnie hookah bar, sobota prom!:) <3
Free Hit Counter