4/27/2011

najdłuższa notka świata vol. 2 :))


How do you spell tarantula? –jedno z pytań na Marine Biology… Komentarz zbędny, prawda?

Taak, mam baardzo dużo do napisania. Zaczynając od ostatniego weekendu:
W piątek rodzinka (oprócz brata) wyjechała do cabin, więc chata wolna. Mieli przyjść ludzie na noc, mieliśmy robić różne rzeczy… W szkole zapytałam się Lisy, o której mniej więcej przyjadą. Usłyszałam: „Umm… I don’t think that anyone’s going”… Dzięki! Byłam w stanie tylko wykrztusić „Oh, wow, thanks. Fun”. Także piątek spędziłam sobie sama w domu, bo Cameron pracował, wrócił o jakiejś 1.30, a ja ciągle oglądałam jakieś filmy. Miałam zdecydowanie za dużo energii, więc poszłam spać o 4. Ach, mój angielski jest na takim poziomie, że musiałabym się nieźle skupić, żeby z „Mechanicznej Pomarańczy” coś zrozumieć :D może za dwa miesiące^^ ach, i dwójka z tych ludzi, którzy mieli przyjść, poszli w zamian na cmentarz… Okej…?
Ach i w piątek dostałam togę i eee cap na moją zacną głowę i ten wisiorek, tassel. Taaaak, jest genialna i wygląda super amerykańsko! <3 nie mogę się doczekać! Graduation- 11 czerwca! :)

Sobota była… całkiem ok. :) Przez cały dzień pisałam sobie z ludźmi, skakałam na trampolinie – super interesujące życie. Mój wieczór uratowali mi Cameron i jego super koledzy <3 Przyszli coś pogrzebać w samochodach jak zwykle, Cam się upił, był prześmieszny, jego koledzy byli mniej wstawieni, ale jeden był taaaaki… po prostu „hot” i taaaki słodki przy okazji hahaha <3 gadał ze mną i się zbijał, że jakby mi było zimno, to on mi daje swoją kurtkę haha. W ogóle była taka dziewczyna z chłopakiem i wypiła taaaak mało, może jakieś 3 kieliszki wódki i jakiś drink wcześniej i była taaaaaaaaak pijana, że rzygała przez ponad jakąś godzinę hahahahaha. Tak mi się śmiać z niej chciało. Masakra była. Także wieczór był bardzo interesujący :D

Taki lekki off top – jedna dziewczyna, która w ogóle nie wygląda na mądrą (ale jest bardzo miła itp., taka popularniejsza) dostała się na Harvard! :O:O:O

W niedzielę chyba nic nie robiłam, oglądałam filmy pewnie. Na Netflix – takie coś, gdzie można sobie oglądać wszystkie filmy, zależy ile się zapłaci:D, bez wychodzenia z domu :D, znalazłam „Battle for Warsaw” i poczułam się dumna, że nawet na Netflixie jesteśmy^^ Rodzinka wróciła do domu, Bekah ze złością rzuciła kurtki znajomych Camerona gdzieś na drugi koniec pokoju, a ja się zatrzymałam, popatrzyłam na nią, pomyślałam „Ona to jest jednak porąbana” i wyszłam z domu :D potem wieczorem się kłóciła z ojcem, to też wyszłam teatralnie, bo nie chciało mi się ich słuchać hah :D Powiedziała mi potem, że jej rodzice już się nie będą przejmować jej szkołą, ocenami itp., więc nie musi się uczyć i może opuszczać szkołę. Powiedziałam jej, że to takie mądre się nie uczyć i nie kończyć liceum… Chyba nie zrozumiała hahaha.

Kontynuując głupoty mojej super host siostry :D
Jechałyśmy kiedyś z Meksykanką z siłowni i mijałyśmy skate park. Bekah powiedziała, że ktośtam nie ma życia, bo spędza cały swój czas tam… No tak, rzeczywiście nie ma życia, skoro robi coś, co wymaga trochę wysiłku. No i Bekah ma przecież takie interesujące życie, gdy wraca ze szkoły  i ogląda telewizję do wieczora… hahahaha. Innego dnia słuchała radia internetowego i była jakaś reklama i powiedziała, że te reklamy są głupie, bo ona nie zna tych miejsc, o których oni mówią, bo nie jest to jakiś Sears czy coś hahahaha. Wydawało mi się, że cel reklam jest taki, żebyśmy się dowiedzieli o różnych miejscach, ale najwyraźniej Bekah ma inną teorię haha :D

Tydzień jakoś sobie minął, Lisa w poniedziałek do mnie się nie odzywała, a ja stwierdziłam, że będę ją sobie ignorować :)) Moja nauczycielka hiszpańskiego powiedziała mi, że mam fajne buty… Bo takie kolorowe… No i nie wiedziała, kiedy jest ich święto pracy… O.o

W ogóle nie wspominałam, że ambitnie się uczę ruskiego :D w chuj/po chuja, dziewuszka, suka należą do mojego słownika :D ale ostatnio nie praktykowałam, chyba przez tydzień :<

Taka dziewczyna w Sports Medicine myślała, że jak się normalnie chodzi, to się ZAWSZE ma dwie nogi na ziemi, i powiedziała, że myślała, że jak się biega, to tylko są wtedy odrywane na zmianę… hahahahahhahahahahahahahahhahahahahahahahah.

Kolejny weekend minął! W czwartek zrobiłam z Lily tort dla Andrei, bo miała ostatnio urodziny, ale była akurat wtedy w Californi… :/ grrr… Anyway, w czwartek tort, w piątek poszłyśmy do Lily na zrobienie suuuuuper super make-upu :D:D, a potem poszłyśmy do „klubu” dla nastolatków. Puszczali beznadziejną muzykę, bo tlyko jakiś taki ciężki, wolny rap czy coś, nie można bylo oczywiście pić, a palili na zewnątrz (haha) i dziewczyny tańczyły jak jakieś dziwki, tylko kręciły dupa przed facetami, a oni tylko stali i czekali aż one im zrobią dobrze haha :D naprawdę wyglądało to prześmiesznie i było w sumie trochę ohydne :D:D a niektórzy sie bujali od boku na bok. a jeden chłopak wkładał dziewczynom kolano między pośladki... ??!?! haha x) i chłopaki tańczyli na ścianach i słupach, z dziewczynami oczywiście albo dziewczyny opierały sie na takim podeście i wyglądało to jakby po prostu uprawiali seks analny haha :D także super :D i nie można było się całować...……………………….. świecili latarkami po twarzach........ Powinni im zakazać tak tańczyć, a nie całować się, idioci hahaha.

Ale dobrze było! :) Haha poznałam Polaka!! :D 19 lat, więc to górny limit wiekowy dla tego „klubu”, przyjechał do Stanów jakeiś 5 lat temu, pojechał na 18-tkę do Polski i potem leżał przez 3 dni w szpitalu hahahahaha. Pogadaliśmy trochę, spoko było. Zdecydowanie łatwiej mi się rozmawia po angielsku niż po polsku… Jakoś tak po polsku wszystko głupio brzmi hahaha :D może się jeszcze kiedyś zobaczymy, bo chyba jeszcze pójdziemy do tego klubu. Andrea dorwała Murzyna ;( <3 hihi. I w ogóle ona jest taka kochana i nie myśli czasem i by poszła sobie z tym kolesiem do jego samochodu, Lily się zupełnie tym nie przejęła, ale ja umiejętnie przestraszyłam Andreę, że Murzyn ją porwie i zgwałci haha :D posłuchała <3 a potem mi dziękowała, bo kochana naprawdę czasem nie myśli hahaha.

W sobotę znowu miałyśmy śliczne make-upy :)) jak dla mnie jeszcze lepsze niż w piątek :) Poszlyśmy na kręgle ze znajomymi. Tylko że czekałyśmy na nich 2 h… Na szczęście była ładna pogoda, więc siedziałyśmy na pick-upie Lily i się różne rzeczy działy. Głównie zdjęcia, ale uskuteczniałam swoje zdolności wokalne i pięknie śpiewałam piosenki z Upiora w Operze <3 chyba w promieniu kilometra mnie słyszeli haha. I zaczepiałam różnych ludzi. Tylko że w przeciwieństwie do Polaków, oni byli genialni… <3 Jeden koleś się ze mnie zaczął śmiać, bo wyglądałam przez tyle okienko w pick-upie haha, tylko glowe mi było widać. Generalnie to super było <3 Z Andreą byłyśmy bardzo „hyper” :D:D to przez słońce^^

Po tych dwóch godzinach przyjechali znajomi, kolega myślał, że jesteśmy pijane :) Pojechaliśmy do innych kręgli, tam czekaliśmy na jeszcze jednego kolegę, bla, bla, bla, potem parę dziewczyn wyszło na zewnątrz (było jakoś koło 11), potem ja do nich dołączyłam. Jakiś koleś się na nas popatrzył (no bo się na niego bezczelnie gapiłam :D) i zaproponował nam fajkę, a one zaczęły wariować i jedna kazała swojemu chłopakowi przyjść hahahahaha. Dobra jest. Z takimi (trochę pijany był :D), to się najlepiej gada haha :D biedni ludzie, życia nie znają.  Generalnie, to mieli przyjść do mnie ludzie, ale skończyło się na mnie, Andrei i takiej innej Andrei, też z Meksyku :D Jedno musze przyznać – super było i nie mogę się doczekać, żeby to powtórzyć hah. Z przyjaciółkami zabawa gwarantowana. Starszy brat? Najlepsza rzecz na świecie!! Jego koledzy? Błogosławieństwo :D Nie mogę się doczekać aż host rodzice z Bekah pojadą do cabin… Albo chociaż sami. Wtedy brat na pewno zaprosi znajomych, a ja ściągnę Andreę i sobie poimprezujemy razem… ;) A nawet jak imprezy nie będzie, to prawdopodobnie w ciągu najbliższych weekendów jeden kolega będzie przychodził, bo kupili samochód i go teraz robią :)

Wtorek był najgorszym dniem w moim życiu – prom dress shopping. Ameryka mi szkodzi. Ale generalnie to pozdrawiam optymistycznie! Jak tylko jest słońce, to wszystko jest dobrze. Chyba będę żyć w jakichś ciepłych krajach haha.
















hahahahahhahahha




:)))

4/15/2011

nachos z pasztetem - Olga przedstawia kuchnię międzynarodową :D

Spring break. W sobotę poszłam z Andreą na quinceanerę! :) było dobrzeee… ;) dlaczego? Była to impreza „zamknięta” („” – bo tak właściwie, to my nie byłyśmy zaproszone, tylko poszłyśmy z dwójką znajomych, więc dało się wejść i bez zaproszenia, a jak potem wyszłyśmy na jakieś 15 min, to ochroniarze nawet się nas nie pytali o jakieś zaproszenia, tylko otworzyli nam drzwi :D), dlatego też była lepsza muzyka (co prawda meksykańska, ale trochę lepsza… ;P) i mniej ludzi, no i generalnie dobrze było ;) wytańczyłyśmy się, poznałyśmy paru ludzi, Meksykanów, żeby nie było wątpliwości. Było jakoś może 5 białych osób haha.  Haha i jakiś meeega najebany chłopak nam poprawił humory haha, prze śmiesznie było. Do domu zabrał nas kolega kolegi, z tym właśnie kolegą. Kolega kolegi jest największym gejem, jakiego kiedykolwiek poznałam/widziałam/słyszałam, głos ma taki irytujący, że masakra i w ogóle, to jak go słyszę, to mam ochotę mu powiedzieć, żeby się zamknął haha. No, ale podwiózł mnie i Andreę dwa razy na siłownię, więc jest git… Hahaha i tańczyłam z jakimś kolesiem, który był o głowę ode mnie niższy i nie potrafił tańczyć… Masakra, chciałam się jak najszybciej stamtąd wyrwać, na szczęście mi się udało… Ale to i tak się nie liczy, bo tańczyłam z kolesiem, który umiał tańczyć i wyglądał najsłodziej na świecie, gdy tak sobie podskakiwał hahaha. Generalnie, mega dobrze było hahaha.



Przez resztę przerwy się nudziłam. Tak właściwie, to ćwiczyłam i tańczyłam tylko i oglądałam filmy. Jak zwykle hehe. W piątek poszłam do Andrei, bo nie miałyśmy, co robić i nie chciałyśmy już siedzieć osobno w domach, więc Cameron (brat) podwiózł mnie do niej o 9 rano, bo jechał na uczelnię, poszlysmy spać, wstałyśmy o jakiejś 13, zjadłyśmy śniadanie (O DZIWO BYŁA ŁADNA POGODA!!!! Dlatego też zjadłyśmy je na dworze), potem nie pamiętam, co robiłyśmy. Ach, było tak ładnie, że siedziałyśmy „cały dzień” na dworze (właściwie, to pół, bo zanim wstałyśmy…), grałyśmy w badmintona, jeździłyśmy na rowerze i hulajnodze (haha) i tańczyłyśmy na ulicy… No comment hah. W sobotę poszłyśmy do kina, bo nikt nie chciał nigdzie iść, na żadne kręgle czy coś… Generalnie, to myślałyśmy, że zabijemy i jej i moją host rodzinę… Naprawdę, lenistwo jest najgorsze… :/ ale co tam. Hah w sobotę w ogóle wstałyśmy o jakiejś 3, a poszłyśmy spać o 6, wracamy do normalności! :D



 Oo chyba się jeszcze nie chwaliłam... Nie używajcie normalnego płynu do mycia naczyń w zmywarce...




Poniedziałek w szkole był STRASZNY!! Dosłownie! Mieliśmy taki wykład o jeżdżeniu po alkoholu/innych używkach, smsowaniu/dzwonieniu i robieniu innych rzeczy podczas prowadzenia. Było dwóch strażaków, jeden po wypadku na motocyklu, nogę miał nieźle uszkodzoną. Był chyba 8 miesięcy po, a nadal nie może normalnie chodzić :< było jednak coś, co przykuło uwagę WSZYSTKICH – dosłownie, naprawdę nie przesadzam. Nie było osoby, która by nie wzięła tej lekcji na serio. Przynajmniej w tamtej chwili wszyscy uważali. Co się stało? Strażacy przynieśli zdjęcia. Zdjęcia wypadków. Najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. Był jeden samochód, przewrócony do góry nogami, i mężczyzna był w połowie na zewnątrz. Wyglądało jakby miał połowę czaszki i jego mózg wypływał... Chyba nigdy nie zapomnę tego widoku. Inne zdjęcia tez były przerażające, i tutaj przykład.. Tyle ich było, ale nie chciałam ich oglądać, naprawdę.



Haha ktoś ostatnio na Fb napisał, że nauczyciele dają im TYLEE pracy domowej i że chyba nie zdają sobie sprawy, że mają jeszcze 5 innych przedmiotów… Chciałam napisać, że my mamy mniej więcej 12 innych, no ale stwierdziłam, że Amerykańców się nie zmieni… CAŁY czas narzekają, naprawdę WIĘCEJ niż my… Może i ludzie dorośli, w sklepach, na ulicach, gdziekolwiek są bardzo sympatyczni, bo się uśmiechają, witają się, jak cię nie znają, ale nastolatkowie…? Nie, dziękuję, ale wolę nie mieć z nimi styczności ;P szczególnie z tymi, którzy dosłownie ŻYJĄ tym, żeby powodować jak najwięcej „drama”. Masakra czasem jest, no me gusta (haha bo jak ktoś narzekał na moje wtrącenia angielskie, to teraz dodam też hiszpański hahaha). A najlepsze jest to, gdy na facebooku piszą o innych ludziach, podając ich imię i nazwisko, i narzekają na nich haha ;P albo, gdy piszą, że są „over high school drama” i 50 mln ludzi to lubi, a wszyscy tylko żyją dzięki high school drama, gdyby nie to, to w ogóle nie mieli by życia haha. Achh, no i jeszcze te wszystki ich związki… Są ze sobą parę miesięcy, zerwią, płaczą na facebooku, a po tygodniu, może czasem dwóch, są już z kimś innym hahaha. I jeszcze piszą, jakie to ich dziewczyny/chłopaki nie są wspaniałe/-li. I się nie dziwię dlaczego mają AŻ tyle rozwodów… Wraz z Andreą promujemy życie „singli” i bardzo nam się dobrze żyje haha.

Oo Andrea mnie tak ostatnio wkurzyła. Chyba w niedzielę mówi mi głosem takim, że prawie na mnie krzyczała: „Olga, I think it’s time to clean your bathroom”, a ja na to, że posprzątałam wczoraj… Hahaha chyba jej się troszeczkę głupio zrobiło, bo powiedziała swoim super słodki głosikiem „oooh thank you! Thank you!”. Straciłam dla niej cały respekt haha. Whatever.

Dziś, w czwartek zaczęli rozdawać rzeczy na graduation… ;( Dziś były ubrania, dodatki, gadżety itp. Czyli nic dla mnie, bo nic nie zamówiłam, bo nie chciałam w sumie, stwierdziłam, że lepiej kupić normalne ubrania ;P Jutro za to będę rozdawać togę, ee cap… jakkolwiek się nazywa po polsku i ten breloczek taki, tassel ;P nie mogę się doczekać!!! :D Ale to smutne, że już tylko 2 miesiące… Graduation jest 11 czerwca :< wyjeżdżam 22 czerwca, w ostatni dzień szkoły dla wszystkich innych roczników, ale mimo wszystko mam nadzieję, że Andrea pójdzie ze mną na lotnisko, no i liczę też na parę innych osób. Tylko, że parę osób wyjeżdża zaraz po graduation, na różne „graduation trips” itp., więc na pewno nie będą to wszyscy, których chciałam :(

Ach, no i trampolina się czasem przydaje! :) Jak jest ładna pogoda :) i gdy się nie ma nic lepszego do roboty….

I dziś pogoda to szaleje… Rano deszcz, potem trochę przestało, potem po szkole padało i padało, potem nagle się ładnie zrobiło, potem zaczęło znowu padać, ale słońce świeciło, w ogóle jakaś masakra ;P

Właśnie się dowiedizłam, że rodzice Bekhi powiedzieli jej, że już nie przejmują się jej szkoła, nie musi się uczyć nie obchodzi ich czy skończy liceum czy nie, to jest jej życie i jej wybór itp itp. Odpowiada mi to, może się będą mniej kłócić. Bo naprawdę, ostatnio to lekka masakra była. Kevina w domu nie był oprzez ostatnie 3 czy 4 dni, i Andrea sie z Bekhą codziennie kłóciły.Zawsze wychodzę z domu jak zaczynają, bo naprawdę już są wkurzające ;P Ach, no i jadą w ten weekend do cabin, więc chatę dzielę z Cameronem! :) plany już mam, dlatego następną notkę napiszę pewnie w poniedziałek! :))

I teraz dziwne rzeczy w moim domu ;) nie wszystkie! ;P 

haha do makaronu <3
przygotowani na zamknięcie sklepów! :D jeszcze u mnie to nie jest tego bardzo dużo...

 kolekcja ośmiornic.. ;P



giant dragon? haha why not?
CREEPY!!!!!!!
świąteczna kaczka
świąteczny królik
trochę talerzy.. jest co tłuc ;P

zapasy

 giant vodka... bleh bleh bleh
? O.o nigdy tego nie widziałam... na suficie hahaha
kibel też musi być świąteczny!
i pralka też, żeby nie była smutna!
stare zabawki, które nawet nie są ich ;P
?jsehfre?
guma za centa :D

4/02/2011

it's so wrong


Zaczynając od końca, czyli od dzisiaj, czyli od piątku. Internet mi chwilowo nie chodzi, więc napiszę notkę, bo nie mam, co robić, bo czekam na Andreę, bo zaczynamy spring break, bo.. nie ma powodu ;P  brat mi tu gra sobie w grę komputerową i słucha jakiejś dziwnej muzyki, jakiś Aladyn hahaha. W szkole było  trochę nudnawo, szczególnie na ostatniej lekcji. Tak właściwie, tylko na ostatniej i pierwszej. Mieliśmy dziś assembly – apel na temat jeżdżenia szybkiego/nieostrożnego/pod wpływem alkoholu. Było smutno, bo kobieta, która gadała straciła siostrę bliźniaczkę w wypadku samochodowym, bo chłopak owej siostry bawił się w samochody, miał jakiś sportowy wybajerzony i przeliczył się ze swoimi możliwościami najwyraźniej czy coś. Siostra zmarła, a jemu nic się nie stało. Musiał zapłacić jakieś 300-400 $ za przekroczenie prędkości. Parę miesięcy później poszedł do więzienia na 15 dni, mimo że miał siedzieć rok. Były osoby, które bardzo płakały, generalnie, to większość była smutna. Hiszpański jest meeeeeeeeeeeeega nudny, dosłownie umieram, tak mnie nosi, że nie wiem, co ze sobą zrobić, nie mam żadnych innych prac domowych, wszystko na hiszp. zrobiłam, mogłabym niby się uczyć słówek, ale to niezbyt ciekawe, tak na sucho. Hahaha uwielbiam śmiać się z mojej nauczycielki. Dziś mówiła nam, jak mamy napisać nasz „komiks” i powiedziała, że mamy używać tylko słówek z naszych rozdziałów, które mieliśmy, bo inaczej będziemy używać tych, których jeszcze nie znamy… Przecież to chyba jest cel nauki języków obcych – nauczyć się nowych słówek itp… A potem się zapytałam jej, jak się mówi „Tylko żartowałam” i wiecie jaka była jej odpowiedź? „Oh, I don’t remember, but I will check, because Spanish 4 has it on their test today”. I potem powiedziała mi, jak jest żart, ale nie wiedziała, jak się mówi to, co chciałam… Masakra. Rozumiem jakby nie umiała powiedzieć czegoś naprawdę trudnego, ale takie coś…?

Marine Bio jest suuuuper, uwielbiam tą klasę! Takie lekcje jak ta lub Zoology w zeszłym semestrze powodują, że zazdroszczę Amerykanom systemu edukacji. Ale patrząc na większość innych – nie dziękuję, wolę polską szkołę ze stresem, ze wszystkimi klasami, ale za to z luzem i pozwalaniem na prawie wszystko. Amerykańska szkoła jest tak zorganizowana, że to czasem straszne (w ogóle wszystko zorganizowane). Oczywiście, jeśli chodzi o jakieś sprawy administracyjno-szkolne, to lepiej, gdy jest wszystko uporządkowane, ale te wszystkie quizy co tydzień, na których możemy używać notatek lub testy, do których mamy odpowiedzi, bo są one tym samym , czym quizy, to trochę nudne. Monotonia straszna. A tak to w polskiej szkole trochę bardziej ekstremalnie: zapyta/nie zapyta?, będzie kartkówka/może nie?, zdam/nie zdam? Ale moglibyśmy mieć klasy takie jak Marine Bio lub Zoology, bo te naprawdę dużo dają dzięki praktyce. Ooo mają tez Biotechnology, zajmują się DNA i takie tam, fajne sprawy. Kryminologia też jest. Żałuję, że nie wybrałam wszystkich takich lekcji :/ szkoda, że mi nikt nie polecił :< trudno.

Historię uwieeeelbiam!!!!!!!!! <3 Nigdy bym nie pomyślała, że to taka super sprawa siedzieć obok nauczycielki :D przy stole mamy 5 osób, więc to polepsza sytuację, a poza tym siedzę z dobrze dobranymi  ludźmi. Tzn. w sumie 2 z nich jest bardzo super – Stacey i Tylan, jeden spoko, a dziewczyna dziwna, ale zawsze nam mówi, co mamy robić, bo nigdy nie uważamy. W każdym razie, dziś Ms. Squier rozdawała nam cukierki, i jako jej „pupilki”, Stacey i ja dostałyśmy po dwa :D I w ogóle rzucała w uczniów nimi ;P haha śmieszna jest. Nawet jak ma zły humor, to u nas na lekcji się jej polepszy, bo Tylan gada o takich rzeczach, że każdemu się polepsza. Genialny przykład z wczoraj: zapytał się z kim mieszkam, to mu powiedziałam o mojej host siostrze, i nie mógł sobie przypomnieć kto to jest, więc zaczęłam z innymi ludźmi ze stołu mówić o niej. I haha Tylan sobie przypomniał. Przypomniał sobie, że to była ta dziewczyna, która uprawiała seks na jego łóżku z jego kolegą, a on wszedł do pokoju i ich trochę zaskoczył, a potem jego mama ich zobaczyła wybiegających prawie nago. Hahaha. Tak, moja host siostra jest głupawa. (naprawdę nie ma mózgu ;P). Najlepsze jest to, że Tylan jest osobą, która nie ma zbyt wyraźnie zaznaczonych granic, ale jednak to spotkanie było dla niego czymś obrzydliwym ;P I powiedział, że ona jest miła, ale jej nie lubi. I dlatego ja polubiłam go jeszcze bardziej :D wreszcie ktoś mnie rozumie, że ona jest taka, że się zmieni tylko po to, żeby ludzie ją bardziej lubili. Denerwujące. Ach, no i Ms. Squier jest taka super, że gadała o tym z nami, naprawdę zdecydowanie najlepszy nauczyciel historii, jakiego miałam :D I to że Tylan napisał Poland przez dwa „l” nie ma znaczenia ;P mam nadzieję, że nasza „seating chart” się nie zmieni przez następny miesiąc.

Co jest jeszcze super w szkole? Hmm… Sports Medicine jest do dupy. Jen, moja nauczycielka, jest stworzona do wygłaszania nudnych przemówień. Naprawdę, co lekcję mamy kazanie. Czuję się trochę tak, jakby mieli tu za dużo czasu i nie wiedzieliby, co z nim zrobić. Jen zawsze kończy lekcję 5 min. przed dzwonkiem, potem gada przez te 5 min., a potem trzyma nas w klasie jeszcze przez przynajmniej minutę, bo „dzwonek jest dla nauczyciela” :/ Matma jest nudna, ale ludzie spoko, government jest czasem ciekawy :) tzn. ludzie, nie klasa sama w sobie :D

A teraz najśmieszniejsza rzecz na świecie: mam oceny A, B, B, B, C+ i C-. Po jednej z wielu kłótni Bekhi z rodzicami, JA usłyszałam, że mam poprawić swoje oceny, bo „C’s are not acceptable” ahhahahahahahhahahahahhahaha. Naprawdę, prawie się śmiałam Kevinowi w twarz, jak mi to powiedział. Gdy Andrea się o tym dowiedziała, to stwierdziła, że na pewno Bekah powiedziała jej rodzicom, że ja nie muszę mieć dobrych ocen i nadal wszystko mogę robić. I szczerze? Wydało mi się to prawdopodobne, ale jeszcze nie miałam szansy zapytać :< ale w sumie, to mało mnie obchodzi, co oni sobie tam mówią, nie potrafią wychować Bekhi, to niech nawet mnie nie próbują zmieniać, będę miała C, bo tak chce i mi to odpowiada. Jak Bekah poprawi swoje oceny, to ja się nad swoimi zastanowię haha. Haha  i Kevin się mnie pyta: „So, what are you going to do about your grades?”, ja “emmm I don’t know…?”, on “how are you gonna work on them?”, ja “emmm I’m just gonna work on them…?”. Haha taki głupi.. ;P nieważne ;P

Teraz sobie siędzę w domu, Andrea śpi, potem ją obudzę, nie wiem tylko po co, bo nie mamy kurczę co robić :/ bez sensu :/ naprawdę, nigdzie nie możemy się ruszyć, bo pogoda jest do dupy i obie mieszkamy na zadupiu i nikt nas nigdzie nie weźmie ;/ rodzinka wyjeżdża koło 5 rano, całe szczęście. Jutro idziemy na quinceanerę i mam nadzieję, że będzie tak, jak chcemy ;P

Achhh no i zapomniałam o najważniejszym ;P byłam z Andreą po zakupy w Fred Meyer (taki supermarket zwykły). kupilysmy jakies tam normalne rzeczy i ja kupilam jedzenie dla dzieci - kaszki z gerbera, bo wole to niz jogurty. o jogurtach pozniej. no i idziemy sobie zaplacic za to i taki mlody koles jest tam i tak patrzy na te zakupy, na nas i sie smieje pod nosem. no to sie pytamy co, a on 'it's just so wrong. you're so young and you're buying like baby food and normal groceries', ja 'don't worry, I don't have a baby, I just like baby food' no i on na to 'it's still wrong. you're young and people your age just come here to buy candy and stuff, and you're buying like actual food. are you in college?' no i sobie gadalismy. smieszny byl. no a co do jogurtow. to przychodze do domu z wielkimi zakupami, i poprzedniego dnia andrea kupila 3 jogurty - gigantyczne opakowania, jak zwykle zresztą. i cos tam mowi do Camerona co kupila i mowi do mnie, ze jest duzo jogurtow. a ja na to 'mhm'. i potem gada ze kupila tez maslo orzechowe a ja na to ze ok, ale ja juz nie lubie masla orzechowego. ona czemu, ja ze nie jadlam przez jakis czas wiec juz nie musze jesc. a ona zrobila taka glupia mine hahahahahahahha wygladala jak idiotka yhahahhaa :D – zbyt leniwa byłam, żeby to pisać ładnie ;P pozdroo.

precle! :) zrobiłam z tatą i Andreą ;P
nowy dodatek w Polsce!!! :)))) słodziutka!

Free Hit Counter