3/15/2011

is that awkward?

jedno z najczęściej zadawanych pytań przez Amerykanów... mam już go dość, naprawdę, nic nie jest awkward, a oni się ciągle o to dopytują, sami sa awkward, serio ;P

Głupota facebookowa i Amerykanie nieumiejący mówic po angielsku: “When my puppy doesn't feel good. He always come's and lay's in my lap!”. Kropka w środku zdania? Ok… come’s and lay’s…? ok… ;P Amerykanie są głupi. Ale niektórzy mają potencjał, żeby nie być. Mało ich jest haha ;P

2 tyg  temu był nudny tydzień w szkole. Nie wiem czemu, tak jakoś. Byłam ciągle zmęczona i wszyscy inni też, ale nie było tak źle z drugiej strony. Potem weekend był so much fun. Już nie pamiętam co robiłam.. a! W sobotę poszłam na następną quinceanerę z Andreą, bo mnie kolega zaprosił :) Było tyyyyyyle ludzi!!! Tak gorąco, masakra! I chyba byłam jedyną osobą, której się ta ilość ludzi podobała haha. Ojj i mój kolega tańczył ze swoją siostrą, bo to jej urodziny były i to było taaaaaaaaaakie niesamowite, wzruszające i w ogóle. Później z nim gadałam i mówił, że to jest bardzo emotional, ale że on nie płakał. Andrea powiedziała mu, że ja płakałam, to ten się ze mnie śmiał.. ;P I Andrea płakała na jej quinceanerze, jak tańczyła ze swoim tatem (tak, tak, powinno być tatą, ale to brzmi jakby był rodzajem żeńskim i mi się nie podoba – usprawiedliwiam się, bo narzekałam, że Amerykanie nie znają angielskiego, to teraz muszę poprawnie pisać haha ;P). Soooo freakin’ cute! <3

Piątek spędziłam sama… Efekty mojej nudy widać na załączonym zdjęciu…

Po sobocie Andrea przyszła, byłyśmy tak zmęczone, że nam odbijało. Jak nie jesteśmy zmęczone to też nam odbija… ;P No comment. Ale naprawdę było z nami źle, najpierw posiedziałyśmy chwile na dole przy kompie, potem ledwo co weszłyśmy na górę, do kuchni, i po zjedzeniu tortilli (bo jak Andrea przychodzi, to zawsze jemy tortille ;P) usiadłyśmy na podłodze i nie mogłyśmy wstać. Cameron wszedł do kuchni, pogadaliśmy sobie, pozbijaliśmy się z różnych rzeczy, „posprzątał” nasz bałagan (bo zamiast wstawić rzeczy do zmywarki, to wstawił do zlewu, co znaczyło, że i tak musze je przełożyć ;P), i doszłam do wniosku, że będzie mi go bardzo, bardzo, bardzo brakować! <3 szkoda, że nie widzę się z nim częściej, bo może byłby jak prawie prawdziwy starszy brat <3 ale i tak jest kochany.

W niedzielę Cam zabrał mnie do szkoły, bo szłam do opery, Don Quixote (Don Kichot ;P), doskonale wypełnił swoje zadanie ;P Opera była super, mimo że zasnęłam w pierwszej części na jakieś 10 min, potem spałam przez całą intermisson, czyli pół godziny, a w drugiej części spałam przez jakieś 5 min. Nie moja wina, muzyka była taka super, a ja byłam piekielnie zmęczona. Poznałam paru ludzi, ale chyba już ich więcej nigdy nie zobaczę ha ;P ale większość to byli tacy retarded people haha… i był wymieniec z Boliwii, ale z nim nie gadałam, bo nie byłam pewna czy to on. Ha, moja nauczycielka hiszp. Powiedziała, że zapomniała, że ja nikogo nie znam (bo byłam jedyna ze Spanish 1 ofc), i mnie przedstawiła ludziom. Miła. Gdyby nie to, że mam ją na pierwszym periodzie, to też bym była dla niej codziennie miła. No, i gdyby mówiła lepiej po hiszp. Hahhaa. Na noc miały przyjść dziewczyny i napisałam do nich wszystkich rano, ale żadna mi nie odpisała… głupie… :/ ale dobrze, bo wcale nie chciałam ich, miałam coś innego do roboty hihi :D

W poniedziałek nie mieliśmy szkoły, więc pojechałam z andreą i jej mamą, susan, do Seattle. Pojechałyśmy do Chocolate Factory, it was interesting… Smelled soooo good. Nie było najciekawiej, ale fajnie, podobało mi się. Nagrałam babkę, która nas oprowadzała :) Haha mieliśmy czepki na włosy… embarassing…w pon. jadłam też meksykańskie jedzenie, przeszłam się dużo po Seattle, zrobiłam ponad 300 zdjęć, byłam w bibliotece i innych miejscach. O dziwo, NIE PADAŁO! O, nagrałam jak deszcz pada. Brzmi jakby ktoś z wiadra wodę lał.

Szkoła była super przez ostatni tydzień, nagrałam moją matmę haha :D będzie więcej filmików ;P 

Weekend był awesome, awesome, awesome!!!!!!!!!!!!!!!! W piątek pojechałam z Bekah, Andreą, chłopakiem Bekhi i Andreą na "dress shopping", ale shoppingiem takim nie był, bo tylko chciałyśmy obejrzeć sukienki. Andrea, matka, była strasznie wkurzająca. W ogóle to miałyśmy tyyyle zabawy jak byłysmy same z Andreą, ale jak już ze wszystkimi, to trochę głupiej. No ale co tam. I w ogóle, to Andrea i Bekah tak się zachwycały tym, jak Andrea wyglądała (fakt, wyglądała bosko, więc nie to że jestem jakoś zazdrosna czy coś. tzn jestem, ale nie w tym sensie ;P), a mi mówiły np., że wyglądam spoko, że jakaśtam sukienka jest lepsza dla mojej figury itp. Tak mnie ignorowały i pokazywały, że brzydko wyglądam^^ I potem sobie z Andreą Mexico o tym gadałam, i ona powiedziała, że wie o co mi chodzi, bo np. jak ja przychodze do niej do domu, to się Susan jara mną, że czego ja to nie lubie, itp itp. Genralnie, dobrze jest mieć kogoś takiego jak Andrea <3 Została oczywiście na noc, nie pamiętam już co robiłysmy, chyba znowu byłymsy tak zmęczone, że zasnęłyśmy koło 2... nie ma tu niczego, co by nam pomogło nie zasnąc... heh ;P

Sobota była spoko. Poszłam na urodziny koleżanki wieczorem, było fajnie, napiłam się trochę - Tiltu i 4Loko, chyba wypiłam tyle samo, co parę innych osób, tylko że ja naraz, a oni sobie powoli, no i ze mną było wszystko normalnie, a oni cieszyli japy ;( Amerykanie mają chyba słabe głowy ;( nie moge się doczekać 29 czerwca, idę na piwo <3 hihi :D w każdym raize, na urodzinach było trochę drama: "przyjaciółki" już ze sobą nie rozmawiają, "pary" się kłócą, ogólnie to nawet mi sie myśleć o tym nie chce haha, problemy mają. Amerykanie chyba nie potrafią być szczęśliwi. O, i odnoszę wrażenie, że  stwarzają mega pozory - niby tacy weseli, ale jednak nieszczęśliwi, niby otwarci, ale nikt niczego nie zaproponuje i nie zabierze, niby mają tyle opcji tutaj, a większość ma nudne życia - szkoła, praca, dom, szkoła, drama, praca, dom, szkoła, drama, praca, dom i tak over and over again. Whatever. Śpiewali sobie na karaoke, też chceeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko że mieli jakieś meeeega stare piosenki, znałam chyba z 5 hahaha. No i mieli country pshhh. I w ogóle, urodziny to zazwyczaj jakaś jedzeniowa burżuazja, a tutaj nic nei było, tylko cupcakes i doritos ;( no i jakieś tam gucamole i salsa oczywisćie. Ale żadnego dobrego jedzenia echh ;(

Niedziela była genialna. Andrea przyjechała do mnie o 11, obudziła mnie, poszłyśmy dalej spać na jakies 30 min, wzięłam prysznic, naszykowałyśmy się na wyjazd na spotkanie z exchange studentami. Andrea nie jest z mojej organizacji, ale można zabierać friendsów :) pojechaliśmy do takeigo Family Fun Center, gdzie był laser tag, bumper cars, go carts, różne gry itp. Generalnie fajnie :) Kooooooooooooooocham exchange studentów bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo!!!!!!! They're so much fun! Słowo "awkward" nie padło w ogóle, jaka byłam szczęsliwa! :) no i w ogóle, to jacyś tacy bardziej rozrywkowi wszyscy jesteśmy, nie to co Amerykanie (oczywiście, nie mówię, że wszyscy wszyscy; sa wyjątki przecież, jak zwykle ;P). Generalnie, to kocham hiszpański, meksykański hiszpański i portugalski <333 szkoda, że tu w szkole tak kulejemy z tym hiszp... :/ 3 godizny szybko minęły, następne spotkanie 29 kwietnia, na 3 dni :) we'll have A LOT of fun ;) tym razem obowiązkowe, więc będzie nas ze 20 czy coś ;P ach, no i mój kolega Hiszpan i jego host mama gave us a ride i chłopaki mają O WIELE łatwiej niż dziewczyny jeśli chodzi o relacje z rodzicami. Serio, serio. No i chłopaki trafiają na jakieś bardziej rozrywkowe mamy... Ale co tam, przezyje się ;P Koniec narzekania ;) Dziś byłam na siłowni i padam ze zmęczenia: 30 min na rowerku, 20 min biegania, potem weights, crunches & other stuff, a potem zumba przez godzinę! :)

Filmiki różne wstawię następnym razem :)))
we hit the highest level of exhaustion...
anoreksja haha <3 niiee, Tara jest po prostu typową Amerykanką... ciągle coś je...
Welcome to America! :)
Space Needle
widok z jakiegośtam budynku ha ;P
photo booth!!! <3
we love fooood!
quinceanera
Seattle <3
sukienki wszystkie piękne, ale na kimś innym, takim jak Andrea, wyglądałyby znacznie lepiej!
cudoooowna!!!!!! <3
i tu teeeż! <3

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

piszesz w strasznie wkurzający sposób co chwilę wrzucając te amerykańskie słówka... haha, jakbyś po roku zapomniała polskiego...

Karolina Ramos pisze...

e tam, wcale nie wkurzający, bardzo fajnie piszesz, nie sluchaj anonimka;P
kiedy masz prom?:D i masz juz parnera?:D swietne sukienki, najbardziej podoba mi sie ta czarna co ma andrea na ostatnim zdj:D

mrshl pisze...

anonimowy: ha może zapomniałam? nie podoba się, to nie czytaj, nikt Cię o to nie prosi :)

Anonimowy pisze...

anoninowy: wtf? nie wierze, że nie używasz na codzień, chociażby takich słów jak "weekend" "fuck" lub "shit"
żenujący koment :/ go away!
XOXO
dErE

Anonimowy pisze...

"nie wierze, że nie używasz na codzień, chociażby takich słów jak "weekend" "fuck" lub "shit""
Używam angielskich słów wtedy gdy rozmawiam po angielsku, a polskich gdy mówię po polsku. Polecam nie zaśmiecać naszego języka Na CO DZIEŃ, bo takie wtręty wcale nie świadczą o byciu światowym tylko ubóstwie intelektualnym. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

ja jebe, dziewczyna pisze jak chce! skoro ma ochotę napisać coś po angielsku - ok, przynajmniej widać, że pisze z serca i od siebie

mrshl pisze...

haqhhaahhahahhahah ubóstwo intelektualne hahahahahahahahahahahahahahahah dzięki za poprawienie humoru!! :):) współczuję Ci, że wtrącanie angielskich słówek do języka polskiego tak Ci przeszkadza, naprawdę jest mi bardzo, bardzo przykro i nigdy więcej tego nie zrobię. hahahahahahahhaha

Free Hit Counter